Figurą Niewiasty z 12. rozdziału Apokalipsy i podjęciem nowenny wierni słupskiej parafii pw. św. Maksymiliana M. Kolbego podziękowali Bogu za 1050. rocznicę chrztu Polski i wspominali 75. rocznicę męczeńskiej śmierci swojego patrona.
Uroczystościom w słupskim kościele przewodniczył bp Edward Dajczak.
- Kiedy nieposłuszeństwo wobec Boga i zakwestionowanie Jego przykazania „nie zabijaj” stworzyło obozy, w których niewinni zabijani byli na taką skalę, wtedy pojawił się taki ktoś, kto sam jeden zakwestionował tę potworność i pokazał, że nawet wtedy można być człowiekiem - mówił, wspominając św. Maksymiliana M. Kolbego, patrona parafii i współpatrona diecezji. - Przez swoje męczeństwo pokazał istotę ludzkiego życia, którą jest absolutna służba bliźniemu. Geniusz, inżynier, człowiek wiary i pokornej służby we wszystkich wymiarach, aż do bunkra głodowego. On nie umarł, on świadomie oddał życie. To nie to samo, to całkiem inna rzeczywistość - przypomniał bp Dajczak.
Hierarcha przywołał również słowa papieża Franciszka, który prosił młodych, by nie byli „przedwczesnymi emerytami”, zauważając, że łatwe poddawanie się nie jest domeną wyłącznie ludzi młodych.
- To nie chodzi o spektakularne klęski. Przestrzenią, która ma zbyt wielu poddających się, jest misterium życia, jego wizja, radość, bliskość z Bogiem, która prowadzi człowieka do miejsc podobnych do miejsca zwycięstwa świętego, którego dzisiaj czcimy. Bardzo często, kiedy dzisiaj snuje się refleksję o Kościele, będąc na etapie przemian, które muszą też dotknąć stylu życia Kościoła, mamy wrażenie, że musimy się z czymś pożegnać. Chciałbym dzisiaj powiedzieć za św. Janem Pawłem II, że to nie koniec, bo Bóg przygotowuje nową wiosnę. To jest punkt wyjścia, nie dojścia, zaczyna się nowe, które będzie piękniejsze. Do tego nowego potrzebni są ludzie Maksymilianowej wiary i miłości. Niekoniecznie musi być ich od razu cała armia, wystarczą pojedynczy ludzie. Bogu nie potrzebne są większości, ani parlamentarne, ani żadne inne - mówił bp Dajczak.
Po Mszy św. w intencji parafii, miasta i diecezji hierarcha poświęcił figurę Maryi, która stanęła na przykościelnym placu. Rzeźba, która powstała w gdańskiej pracowni artystycznej „Drapikowski Studio”, przedstawia Niewiastę opisaną w 12. rozdziale Apokalipsy.
- Święty Maksymilian zdobywa nasze serca dla Maryi, bo Ona nie chce ich zawłaszczyć dla siebie, lecz mówi tak, jak w Kanie: „Uczyńcie wszystko, co powie wam Syn”. Wciąż słyszymy Jej słowa i widzimy Jej milczącą, wierną obecność - Dziewicy i Matki, Bożej Rodzicielki, Jutrzenki nowego świata, jak nazwał Ją św. Jan Paweł II. Chcemy, żeby Jezus wypełnił stągwie naszych dusz swoją życiodajną obecnością - mówi ks. Lucjan Huszczonek, proboszcz słupskiej parafii pw. św. Maksymiliana M. Kolbego.
To wotum i znak wiary parafian w 1050. rocznicę chrztu Polski i 75. rocznicę męczeństwa patrona słupskiej wspólnoty. Jej powstanie to zasługa wiernych, którzy wsparli to dzieło materialnie oraz ofiarodawców duchowych - bez mała pół tysiąca rodzin zapisało swoje intencje, które zostały umieszczone w fundamencie figury.
Pomocą w przygotowaniach do dzisiejszej uroczystości była „Medytacja o Matce”, napisana specjalnie na tę okazję przez ks. Henryka Romanika. Jej tekst można znaleźć na stronie internetowej słupskiej parafii: http://kolbe.slupsk.pl/.
Rzeźba to niejedyne wotum, ofiarowane przez słupską wspólnotę. Wierni podjęli się nowenny, która przygotuje ich do przyszłorocznego jubileuszu. To także odpowiedź na wezwanie papieża Franciszka o modlitwę w intencji uchodźców, słabych i wyrzucanych na margines życia społecznego.
- Przy okazji poświęcenia figury rozpoczynamy w parafii nowennę przed 40. rocznicą powstania parafii i poświęcenia kamienia węgielnego pod budowę tej świątyni przez Prymasa Tysiąclecia. Powiedział wtedy słowa, które będziemy rozważać jak rachunek sumienia: „Wkopujemy się w tę ziemię, aby złożyć w niej jeszcze jeden kamień węgielny w tym miejscu, gdzie uczyć będziemy miłości Boga i bliźniego, głosić sprawiedliwość i poszanowanie podstawowych praw człowieka, gdzie rozpalać będziemy pochodnię gorejącą stopom naszym, abyśmy wiedzieli, jak po ziemi polskiej należy chodzić” - przypomniał ks. Huszczonek.