Koncertem i modlitwą uwielbienia "Armia Dzieci" pożegnała się z mieszkańcami Łaz i turystami, którzy wypoczywają nad morzem.
W nadmorskiej miejscowości lubelska wspólnota ewangelizacyjna działająca w ramach Międzynarodowego Instytutu Ewangelizacyjnego ICPE jest już doskonale znana, bo gości tutaj po raz trzeci. Przez pierwsze dwa lata organizowali Festiwal „Daj się podpalić”, podczas którego dawali codzienne koncerty na placu przy kaplicy. W tym roku nieco zmienili formułę, zamieniając festiwal na letni obóz.
- Organizujemy trzydniowe szkoły, które są mocnym czasem formacyjnym: dużo uwielbienia, posługi, formacji. Studiujemy Pismo Święte i nauczanie Kościoła, uczymy się, jak posługiwać. Nie ma za wiele czasu nawet na pogadanie o swoich sprawach, bo to tylko trzy, bardzo intensywne dni. Letni obóz więc jest czasem wypoczynku rodzinnego, ale i tutaj nie brakuje uwielbienia. Dzielimy się na grupy wiekowe, na każdej ścieżce przerabiamy ten sam materiał, ale w formie dostosowanej do wieku - wyjaśnia Michał Saj z „Armii Dzieci”.
Na organizowany przez wspólnotę obóz przyjechało prawie 180 osób z całej Polski, a nawet spoza jej granic. W Łazach spędzili tydzień, podczas którego nie brakowało głośnego, energetycznego uwielbiania Boga. Zapraszali na nie także mieszkańców wsi oraz wypoczywających tutaj turystów, organizując koncerty po Mszy św. Chętnych do skorzystania z zaproszenia nie brakowało. W piątkowy wieczór we Mszy św. i ostatnim koncercie uczestniczyło kilkaset osób, dając się porwać energetycznemu brzmieniu zespołu i wspólnej modlitwie uwielbienia.
- Korzystamy z wszystkich rodzajów modlitwy: prośby, przeproszenia czy dziękczynienia, ale uważamy, że modlitwa uwielbienia, jako najbardziej bezinteresowna, jest najbardziej zaniedbywana, dlatego ją promujemy. Głośna modlitwa ma wyprowadzić ludzi ze strefy własnego komfortu, ośmielić ich do tego, by wielbili Boga całym sobą. Pismo Święte zachęca nas do tego, by okrzykami chwalić Pana, a modlitwa powinna nas wyrywać z zamknięcia w nas samych, porywać w Bogu i zwracać uwagę na potrzeby świata - mówi ks. Sławomir Pawłowski, opiekun duchowy „Armii Dzieci”.
Jak uważa ks. Henryk Romanik, proboszcz parafii w Osieku, do której należą Łazy, Boży raban, który robią ewangelizatorzy z „Armii Dzieci”, przydaje się jego parafianom. - To propozycja wzbogacająca krajobraz duszpasterski we wsi, która już za chwilę będzie miała znów na długie miesiące „ze 20 dusz”: stałych mieszkańców i pilnujących obiekty wypoczynkowe - mów kapłan, dodając, że są już rodziny z jego parafii, które także chętnie wzięłyby udział w przyszłorocznym obozie Lazy Summer Camp.
Dodaje, że to świetny sposób na „zagospodarowanie duszpasterskie” przybywających nad morze letników. - To, co nazywamy ewangelizacją nadmorską, trwa tutaj 3 i pół miesiąca permanentnie, ale może być jeszcze lepiej. W tym roku jest rekordowa liczba turystów: w ciągu lata będzie to 30-40 tys. przybyszów. To są setki ludzi na Mszy niedzielnej w tej kaplicy. Trzeba prosić szafarzy o pomoc w rozdawaniu Komunii Świętej. Potrzebny jest zespół ludzi, którzy będą mogli podjąć się wysiłku ewangelizowania - podkreśla duszpasterz i zdradza rodzące się pomysły:
- Pomysł ożywienia życia przy kaplicy dojrzewa i dorasta. Ulica Słoneczna, przy której stoi kaplica, jest dość spokojna i cicha w porównaniu do głównej arterii nadmorskiej, chcemy więc wydzielić tu miejsce, żeby zbudować grotę, przy której będzie można usiąść, odetchnąć, odpocząć duchowo. Przyjeżdża tu sporo rodzin z dziećmi, dziadków z wnukami, pytają często: "A gdzie by się tu można pomodlić?". Są pomysły dotyczące godzin adoracyjnych w trakcie lata, może jakiś rodzaj wolontariatu modlitewnego, tak, żeby ta kaplica, w której przechowujemy Najświętszy Sakrament, była otwarta na ile jest to możliwe - dodaje ks. Romanik.