To był niecodzienny początek meczu. Pierwszy, symboliczny strzał oddał powstaniec warszawski Mieczysław Bielski - jeden z piłkarzy, którzy 70 lat temu organizowali powojenną drużynę w Białogardzie.
Nie co dzień też zawodnicy „Iskry” Białogard wychodzą na murawę w biało-czerwonych opaskach z symbolem Polski Walczącej na ramieniu. W ten sposób piłkarze oddali cześć bohaterom, także tym, którzy przed nimi tworzyli białogardzką drużynę.
Wszystko z powodu 70. urodzin klubu oraz przypadkowego spotkania.
- Jubileusz to taki moment, w którym dokonuje się pewnych podsumować, mówi się o wynikach, o przeciwnikach, ale także honoruje się najstarszych zawodników czy działaczy sportowych. Tak się stało, że niemal w cudowny sposób poznałem pana Mieczysława Bielskiego, który - jak się okazało - w 1946 r. wchodził w skład pierwszej drużyny piłkarskiej wówczas w Białogrodzie. Kiedy poznałem jego historię, pomyślałem, że to nasz obowiązek, żeby opowiedzieć o niej także innym mieszkańcom miasta, którzy zupełnie nic o niej nie wiedzą - opowiada Krzysztof Wudziński, prezes Klubu „Iskra” Białogard.
Mieczysław Bielski ma dzisiaj 91 lat. W 1946 r., gdy powstawała „Iskra”, grał na pozycji prawego obrońcy. Niecałe dwa lata wcześniej walczył w powstaniu warszawskim w Grupie Kampinos.
- Koledzy z drużyny mówili na mnie „Parowóz”, bo podobno byłem nie do przejścia - wspomina ze śmiechem pan Mieczysław.
Na najstarszym zdjęciu białogardzkiej drużyny Mieczysław Bielski stoi drugi z lewej. Karolina Pawłowska /Foto Gość Porucznik w stanie spoczynku i wiceprezes koszalińskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, ze wzruszeniem przekazał młodszym kolegom z drużyny flagę narodową. Oni odwdzięczyli się okolicznościową koszulką klubu, przygotowaną specjalnie na jubileusz. Poprosili także, żeby symbolicznie rozpoczął mecz, oddając pierwszy strzał.
- Starałem się nie kopnąć szpicem buta. Kiedy tylko zdarzyło nam się coś takiego, nasz trener od razu dyskwalifikował. Wszystko to pamiętam, jakby było wczoraj - mówi wzruszony pan Mieczysław.
Z nutką nostalgii wspomina też historyczny sukces białogardzkiej drużyny, która pokonała reprezentację Armii Czerwonej.
- To był mecz z okazji Rewolucji Październikowej. Drużyna nazywała się Czerwona Gwiazda. Na treningi przyjeżdżał do nich nawet Lew Jaszyn, najlepszy wówczas bramkarz w Europie. Wzbiliśmy się na szczyt naszych możliwości i wygraliśmy 2:1. Pamiętam, jak pod boisko podjechały ubłocone czołgi. Ich umycie to była „nagroda” dla naszych rywali za przegrany mecz - opowiada z uśmiechem.
Pan Mieczysław przekazał swojej „Iskrze” cenną pamiątkę. To zdjęcie pierwszego składu klubu.
- To zdjęcie stało się zalążkiem pomysłu, by historię zamkniętą na dnie szuflad wyciągać na światło dzienne. Nasz profil Iskra Białogard Miłośnicy Historia przez kilka tygodni zgromadził już tyle starych zdjęć, że nas samych to zaskoczyło. Na te zdjęcia odzywają się rodziny, dzieci, wnuki sportowców, którzy rozpoznają zawodników czy sędziów. Myślę, że to bardzo cenne i integrujące - zauważa prezes Wudziński.
- Swego czasu Iskra Białogard to byli nie tylko piłkarze, ale również lekkoatleci, ciężarowcy, koszykarze a nawet szachiści. W składach tych drużyn było wielu bohaterów, byli także bohaterowie wojny obronnej 1939 r. To pokolenie, które odchodzi. Naszym obowiązkiem, pokolenia, które jako ostatnie dotyka świadków historii, jest prowokowanie i organizowanie tego typu zdarzeń jak dzisiejsze - dodaje.