Siłą Przećmina są jego mieszkańcy, niezależnie od tego, jakie mają korzenie – polskie czy ukraińskie. Pokazują, że potrafią się dzielić tym, co mają najlepszego: tradycjami, kulturą i… kuchnią.
Już po tym, że przy przećmińskim boisku trudno o miejsce do parkowania, można poznać, że we wsi będzie wielkie świętowanie. – Kiedy organizowaliśmy festiwal w ubiegłym roku, nawet nie spodziewaliśmy się, że spotka się z takim zainteresowaniem. Ubiegłoroczny sukces zachęcił nas i ośmielił. Pokazał też, że jest potrzeba organizowania takich spotkań – cieszy się Zofia Duńczyk, sołtys Przećmina. Jak blisko połowa z 200 mieszkańców wsi pani sołtys też ma ukraińskie korzenie. Ich dziadkowie wylądowali tu w wyniku przymusowych przesiedleń Akcji „Wisła”. – Jestem Polką, mam ukraińskie korzenie, ale najbardziej to chyba czuję się Pomorzanką – śmieje się, gdy na chwilę udaje jej się zatrzymać. Przed rozpoczęciem świętowania trzeba wszystkiego dopilnować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.