Tu nie liczą się kilometry, tylko Dobra Nowina i zasłuchanie w słowo Boga. W koszalińskim Domu Miłosierdzia trwa maraton biblijny.
Na to duchowe wyzwanie dają sobie 5 godzin. Przez ten czas, do wieczora, chcą wspólnie przeczytać Ewangelie św. Łukasza i św. Jana. Pierwszy maraton zorganizowany w maju spotkał się z dość sporym zainteresowaniem.
- Zdążyliśmy przeczytać Marka i Mateusza, a teraz idziemy dalej. Kiedy się zatrzymamy? Sami nie wiemy, bo nie wiadomo, czy znajdą się chętni do słuchania słowa Bożego, ale wierzę, że tak - przyznaje z uśmiechem Joanna Majka.
Wolontariuszka Domu Miłosierdzia nie ukrywa, że to spore wyzwanie, ale podczas pierwszej edycji nie brakowało i takich osób, które wytrwały na lekturze do samego końca.
- Ale to niezwykły maraton, bo czytamy przed Panem Jezusem i nie mam wątpliwości, że On otwiera uszy i serca, a także daje wytrwałość - dodaje.
- Byłam na majowym maratonie i bardzo mi się spodobało, bo nigdy wcześniej nie miałam okazji przeczytać całej Ewangelii. Brakuje mi czasu albo motywacji na tak długa lekturę. Dlatego teraz też skorzystałam z okazji - mówi jedna z uczestniczek maratonu.
Przyznaje, że nie wie, czy wystarczy jej kondycji, żeby wytrwać przez tyle godzin, ale nie zamierza się poddawać.
- W codziennej lekturze skupiamy się raczej na małych urywkach. Podobnie Kościół w swojej mądrości podaje nam niewielkie fragmenty podczas Mszy św. Bo to jest jak z jedzeniem - nawet to najlepsze w zbyt dużej ilości nie będzie właściwie przyswojone. Pismo Święte nie jest zwykłą lekturą, jest tak przebogate w treści, że potrzeba nad nim namysłu, zasłuchania się w to, co Pan Bóg chce konkretnie do mnie powiedzieć, jakich strun mojej duszy dotyka. Ale maraton to okazja do całościowego spojrzenia na konkretną Ewangelię, dostrzeżenia głównych linii i tego, jak Duch Święty prowadzi swoje dzieło - mówi ks. Adam Saks z koszalińskiej parafii pw. Józefa Rzemieślnika, który wprowadził uczestników maratonu w lekturę Ewangelii.
Jak zauważa, podobnie jak z bieganiem na trasę maratonu nie rusza się bez przygotowania.
- To spory wysiłek przebrnąć naraz przez całą Ewangelię. Potrzeba kondycji i przygotowania. Stąd dobrze nie ruszać na trasę „z marszu”. Ale i nie mam wątpliwości, że biblijnemu maratonowi towarzyszy spora dawka duchowej adrenaliny i radości z tego, że podjęło się takiego wyzwania. Dobrze, żeby ta adrenalina była zastrzykiem na jutro. Bo nie warto zatrzymać się po przebiegnięciu maratonu, tylko dalej trenować - dodaje ks. Saks.
Biblijny maraton w Domu Miłosierdzia trwać będzie do godz. 21. Kolejny zaplanowano na koniec października. Więcej informacji TUTAJ.