Katedralne witraże zachwycają nie mniej niż sto lat temu, choć dzisiejsi koszalinianie do niedawna nie znali nawet ich autora.
Dokadnie od stulecia na modlących się koszalinian z witraży spoglądają Marcin Luter i Filip Melanchton. Czasami budzą zdumienie katolickich mieszkańców miasta. Reformatorzy w prezbiterium katedry mieli nawet zaintrygować Jana Pawła II, gdy ten odwiedzał Koszalin. – Od tylu lat codziennie są na Mszy św., to i zdążyli się nawrócić – jak zwykł mawiać przy takich okazjach bp Ignacy Jeż. Ich obecność w witrażach to nie tylko wyraz tożsamości konfesyjnej koszalinian sprzed stu lat, ale również podkreślenie związków Koszalina z reformatorami. – Syn koszalińskiego burmistrza Johannes Freder przez 11 lat był domownikiem Lutra, a koszaliński rajca miejski Peter Schweder, jako profesor gimnazjum magdeburskiego, był towarzyszem i Lutra, i Melanchtona. Miał posiadać nawet Biblię z odręcznymi uwagami swego mistrza, która niestety spłonęła w wielkim pożarze miasta w 1718 roku. Inny z kolei koszalinianin, Jakob Fabricius, pełnił rolę duchowego doradcy króla Gustawa Adolfa i stąd właśnie jego wizerunek w oknie zakrystii – opowiada Krystyna Rypniewska z koszalińskiego muzeum, która zainteresowała się historią katedralnych witraży. Wizerunki reformatorów to fundacja gminy miejskiej, środkowy witraż z symboliczną gołębicą ufundował prokurent Rudnick, zaś ewangeliczną scenę Jezusa i młodzieńca w Emaus – żona radcy handlowego Gustawa Schlichtinga. Ostatni witraż w prezbiterium, przedstawiający Jezusa, Marię i Martę, jak wówczas napisano: „oczekuje jeszcze na fundatora”. Nie zachowały się do naszych czasów witraże z maleńkich okien zakrystii, przedstawiające Gustawa Adolfa i Bugenhagena, organizatora gmin protestanckich Pomorza, ani dwa witraże z okien kruchty z gołębicą i dwiema splecionymi dłońmi, zastąpione przez współczesne wizerunki Jana Pawła II oraz bp. Ignacego Jeża.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.