Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Tajemnice witraży

Katedralne witraże zachwycają nie mniej niż sto lat temu, choć dzisiejsi koszalinianie do niedawna nie znali nawet ich autora.

Dokadnie od stulecia na modlących się koszalinian z witraży spoglądają Marcin Luter i Filip Melanchton. Czasami budzą zdumienie katolickich mieszkańców miasta. Reformatorzy w prezbiterium katedry mieli nawet zaintrygować Jana Pawła II, gdy ten odwiedzał Koszalin. – Od tylu lat codziennie są na Mszy św., to i zdążyli się nawrócić – jak zwykł mawiać przy takich okazjach bp Ignacy Jeż. Ich obecność w witrażach to nie tylko wyraz tożsamości konfesyjnej koszalinian sprzed stu lat, ale również podkreślenie związków Koszalina z reformatorami. – Syn koszalińskiego burmistrza Johannes Freder przez 11 lat był domownikiem Lutra, a koszaliński rajca miejski Peter Schweder, jako profesor gimnazjum magdeburskiego, był towarzyszem i Lutra, i Melanchtona. Miał posiadać nawet Biblię z odręcznymi uwagami swego mistrza, która niestety spłonęła w wielkim pożarze miasta w 1718 roku. Inny z kolei koszalinianin, Jakob Fabricius, pełnił rolę duchowego doradcy króla Gustawa Adolfa i stąd właśnie jego wizerunek w oknie zakrystii – opowiada Krystyna Rypniewska z koszalińskiego muzeum, która zainteresowała się historią katedralnych witraży. Wizerunki reformatorów to fundacja gminy miejskiej, środkowy witraż z symboliczną gołębicą ufundował prokurent Rudnick, zaś ewangeliczną scenę Jezusa i młodzieńca w Emaus – żona radcy handlowego Gustawa Schlichtinga. Ostatni witraż w prezbiterium, przedstawiający Jezusa, Marię i Martę, jak wówczas napisano: „oczekuje jeszcze na fundatora”. Nie zachowały się do naszych czasów witraże z maleńkich okien zakrystii, przedstawiające Gustawa Adolfa i Bugenhagena, organizatora gmin protestanckich Pomorza, ani dwa witraże z okien kruchty z gołębicą i dwiema splecionymi dłońmi, zastąpione przez współczesne wizerunki Jana Pawła II oraz bp. Ignacego Jeża.

Ludzie listy piszą Inskrypcja na jednym z witraży zdradzała jedynie datę: 1914 rok. Niestety, nazwisko mistrza odeszło w niepamięć razem z przedwojennymi mieszkańcami. – Natknęłam się przypadkowo na wzmiankę w „Kösliner Zeitung” z lutego 1915 r. o koszalińskich witrażach wykonanych w pracowni Ferdinanda Müllera w Quedlinburgu. Jednak wątpliwości budziły opracowania badaczy niemieckich. Wśród setek zidentyfikowanych prac wykonanych w pracowni w Quedlinburgu nie ma ani słowa o witrażach z głównego koszalińskiego kościoła – mówi Krystyna Rypniewska. Dopiero poszukiwania w Archiwum Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej przyniosły rozwiązanie zagadki. Przed rokiem do archiwalnych zasobów trafiły pisma odnalezione przy okazji robienia porządków w katedrze. – Okazało się, że jeden z czekających na opracowanie dokumentów zawierał ciekawostkę: korespondencję zleceniodawcy i wykonawcy witraży z koszalińskiej katedry. To nasze najstarsze dokumenty dotyczące tej świątyni – wyjaśnia Małgorzata Wieczorkowska z diecezjalnego archiwum.

Zaginione szkice

Zachowana korespondencja nie tylko potwierdziła przypuszczenia muzealników, ale także ujawniła ciekawostki związane z powstawaniem witraży, w tym szczegóły przetargu na wykonanie zamówienia. O zlecenie ubiegały się znamienite pracownie z Frankfurtu, Berlina i Trewiru oraz… koszaliński szklarz. Wśród dokumentów brakuje projektów witraży. Zachowały się jedynie dwa niewielkie szkice: infuły z herbu miasta oraz ornamentu. I nadzieja na więcej. – W liście Müller pisze, że prosi o zwrot jednego z projektów, bo chce mieć całą dokumentację u siebie. Jeśli miasto chciałoby otrzymać szkice, to on chętnie wykona dodatkowe rysunki – opowiada Krystyna Rypniewska. Czy takie rysunki dla Koszalina powstały, nie wiadomo, ale muzealnicy nie tracą nadziei na odnalezienie oryginalnych szkiców. – Pracownia w Quedlinburgu nadal istnieje, chociaż ma nowych właścicieli. Zwróciłam się do nich z prośbą o pomoc w odnalezieniu rysunków i mam nadzieję, że może choć część z nich się zachowała – dodaje pani kustosz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy