One przydały się w przygotowaniach do liturgicznego wspomnienia św. Franciszka. Ministranci z koszalińskiej parafii Podwyższenia Krzyża Świętego od dwóch tygodni mieli ręce pełne roboty.
Kiedy tylko chłopcy wpadają do salki, od razu biorą się do pracy. W ruch idą małe kawałki szmatek oraz wonny wosk. Choć to ostatni etap zadania, nie ma się co zasiadywać, bo do uroczystości upamiętniających patrona zakonu franciszkańskiego zostało już niewiele czasu. A na niedzielę przygotować trzeba 200 szczególnych obrazków.
- Święty Franciszek jest także patronem ekologów, zamiast więc wyrzucać stare deski czy meble, postanowiliśmy je wykorzystać - wyjaśnia brat Zbigniew Joskowski, który opiekuje się grupą ministrantów i lektorów we franciszkańskiej parafii.
Najpierw cięli i szlifowali małe kawałki drewna. Potem na deseczki naklejali obrazki ze św. Franciszkiem. - Wybraliśmy 18 różnych, mniej znanych wizerunków św. Franciszka: od ikon po współczesne przedstawienia. Trzeba je było powycinać i ponaklejać na deseczki, a żeby nie wyblakły, pociągnąć lakierem. Ostatnim etapem było wcieranie wosku, który zakonserwuje drewno, ale też ładnie pachnie - franciszkanin opowiada o kolejnych etapach pracy.
Ta zajęła im dwa tygodnie. - Kawał dobrej roboty zrobiliśmy, mnie się podobają - cieszy się Krzysztof Kolankowski, ceremoniarz franciszkańskiej parafii. Nastolatek przyznaje, że pierwszy raz w życiu zmierzył się z takim wyzwaniem. - Mam nadzieję, że spodobają się też parafianom, którzy będą chcieli je kupić i powiesić w swoim domu.
Brat Zbigniew Joskowski cieszy się nie tylko z dobrze wykonanej pracy chłopców, ale również z tego, że spędzony razem czas był okazją do lepszego poznawania postaci św. Franciszka. - Rozmawialiśmy o szczegółach jego życia, dzieliliśmy się osobistym doświadczeniem, czym zachwycił każdego z nas Biedaczyna z Asyżu, co nam w nim imponuje. Mnie jest szczególnie bliski przez poezję, wrażliwość na piękno, bo sam też piszę wiersze - opowiada franciszkanin.
Krzysiek nie ma wątpliwości, że św. Franciszek może i dzisiaj być idolem. - Tylko trzeba poznać jego życiorys. Robił tak niesamowite rzeczy, które dzisiaj uznano by za zupełne szaleństwo. Na przykład, nie zawahał się pocałować trędowatego. Najbardziej zaimponowało mi, kiedy poszedł za wskazaniem Ewangelii i rozdał wszystko ubogim. Pochodził z bogatej rodziny, a stał się równy żebrakom. Dzisiaj to zupełnie niezrozumiałe dla świata - przyznaje nastolatek.
Wykonane przez ministrantów obrazki będzie można kupić po jutrzejszych Mszach św. w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego. Zebrane pieniądze chłopcy planują przeznaczyć na ministranckie wakacje i wycieczkę na Słowację.