Prawie 30 ministrantów stanęło do zmagań o tytuł szachowego mistrza diecezji.
Łatwo nie było, bo zawodnicy - choć sklasyfikowani w czterech kategoriach wiekowych - zmierzyć musieli się z każdym z rywali. Naprzeciwko siebie siadali więc zawodnicy, których dzieliło nawet - bagatela - ponad 60 lat! Tyle bowiem wynosiła różnica wieku między najstarszym i najmłodszym szachistą podczas I Diecezjalnych Mistrzostw Ministrantów i Księży w Szachach Szybkich, które rozegrano w Koszalinie.
- W tym sporcie doświadczenie się przydaje, ale wiek nie ma znaczenia. Są zawodnicy z przedszkola, którzy potrafią ograć dorosłych - zapewnia Marek Plust, prezes oddziału parafialnego Akcji Katolickiej przy parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Koszalinie, a zarazem motor napędowy mistrzostw. No, i wielki miłośnik szachów.
- Lubię ten sport, chociaż nigdy nie byłem zawodnikiem turniejowym - przyznaje ze śmiechem. Za to w szranki stają jego synowie i to z całkiem niezłymi, ogólnopolskimi wynikami. A szachowe zmagania pomagają nie tylko w matematyce.
- Szachy uczą pokory. Zawodnik musi się wyciszyć i nauczyć koncentrować. Tu gramy w szachy szybkie, każdy zawodnik ma do dyspozycji 15 minut, a więc partia trwa maksymalnie pół godziny. Ale w szachach klasycznych rozgrywka może toczyć się i trzy godziny bez przerwy. To niełatwe, zwłaszcza dla młodych zawodników. Szachy kształtują wyobraźnię. A, jak mówił Albert Einstein, wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy - mówi Marek Plust.
Ale i tej drugiej potrzeba sporo, co potwierdza jego 6-letni syn Paweł, najmłodszy zawodnik turnieju. - Niełatwo zapamiętać wszystko. Czasami mi się jeszcze myli, ale bardzo mi podoba. Na turnieju też, chociaż częściej przegrywam. Ale to też trzeba umieć - kiwa głową z filozoficznym spokojem, jaki przystoi wytrawnemu szachiście.
Nie wątpi jednak, że jeśli potrenuje, to dorówna bratu. Albo nawet Markowi Kwiatkowskiemu, ministrantowi koszalińskiej parafii św. Marcina, który okazał się absolutnym faworytem I Diecezjalnych Mistrzostw Ministrantów i Księży w Szachach Szybkich. Nie przegrał żadnej z 7 rozgrywanych partii. Pierwszą zakończył... w 5 ruchach. - Przeciwnik zrobił nieodpowiedni ruch, wykorzystałem to i dałem mata. Tak bywa, że jeden zły ruch decyduje o przegraniu partii - mówi skromnie.
Zaczynał jeszcze w przedszkolu. - Sam bardzo chciałem iść na zajęcia i bardzo mi się spodobały. Wciągnęły mnie od razu - opowiada. Przyznaje, że wzoruje się na starych arcymistrzach. - Najbardziej imponuje mi Michaił Tal. Czasami sięgam po zapis jego rozgrywek, ale w szachach nie da się czerpać wiedzy tylko z książek. Najważniejsze jest ogranie - zapewnia.
Teraz trenuje nieco mniej, bo liceum to nie przelewki. Ale przy szachownicy spędza i tak co najmniej godzinę dziennie. 17-latek ma już na koncie tytuł mistrza i wicemistrza Polski ministrantów-szachistów i spore szanse na kolejne zwycięstwo podczas tegorocznych zmagań, które rozegrane zostaną w listopadzie.
I diecezjalne zmagania w klasyfikacji drużynowej wygrali ministranci z koszalińskiej parafii pw. św. Marcina, przed ekipą katedralną i szachistami z Gościna. Wśród najmłodszych zawodników najlepiej wypadł Jakub Dudek z Gościna. W kategorii klas IV-VI oraz wśród gimnazjalistów pierwsze miejsca wzięli reprezentanci katedry: Stanisław Plust i Antoni Lebiedowicz, zaś wśród uczniów szkół średnich i seniorów bezkonkurencyjny był Marek Kwiatkowski z parafii pw. św. Marcina w Koszalinie, który zwyciężył również w klasyfikacji ogólnej.
- Turniej wypadł na wcale niezłym poziomie - podsumowuje Marek Plust, dodając, że najbardziej cieszy się z liczby uczestników. - Ważne jest również to, ze stawili się ministranci z Piły i Wałcza, a więc z południa diecezji, nie zabrakło także reprezentantów niewielkich parafii: z Gościna czy Kwakowa - zauważa i ma nadzieję, że do przyszłorocznych zmagań o tytuł szachowego mistrza diecezji stawi się ich jeszcze więcej.