Nie wiadomo, ilu z nich rzeczywiście zostanie księżmi. Postanowili jednak spróbować. W koszalińskim seminarium odbyła się inauguracja nowego roku akademickiego.
W tym roku do seminarium wstąpiło 5 nowych alumnów, którzy 8 października złożyli swoje przyrzeczenia w obecności bp. Edwarda Dajczaka i zaproszonych gości. Razem z nimi diecezja koszalińsko-kołobrzeska ma obecnie 36 kleryków. Czyli niewielu.
- Paweł Apostoł mówił: "Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować" (Flp 4, 12). Przeszedł czas, kiedy i my musimy uczyć się pewnej biedy, jeśli chodzi o liczbę powołań. Chcemy jednak ten czas przeżyć godnie. Bez wątpienia jest to dla nas krzyż, ale będziemy pod nim stali razem z naszą Matką Bożą Skrzatuską, nie tracąc nadziei, że Ona zatroszczy się o nas - mówi ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor koszalińskiego seminarium.
- Musimy też uczciwie zadać sobie pytanie, dlaczego jest tak, że nasze seminarium pustoszeje. Demografia jest pewnie ważnym czynnikiem, ale jednak nie jedynym. Jeśli w ostatnich 10 latach w naszej diecezji urodziło się o 20 proc. mniej dzieci, a liczba kleryków spadła w tym samym czasie o 60 proc., oznacza to, że na zmniejszenie się liczby powołań wpływa coś jeszcze - przyznaje rektor.
Ksiądz Wójtowicz wskazuje m.in. na ogólne osłabienie religijności w Polsce, na negatywną atmosferę wokół Kościoła w niektórych mediach, na światowe pokusy dotykające młodych ludzi, nierzadką kontestację drogi powołania w domach rodzinnych ewentualnych kleryków. - Trzeba też pamiętać, że powołują już powołani. To jest pytanie do nas, księży, na ile nasze życie jest pociągające dla młodego człowieka, który myśli o kapłaństwie - dodaje rektor.
Nowi alumni pierwszy rok formacji, czyli tzw. rok propedeutyczny, spędzą w Domu św. Jana Pawła II w Szczecinku.
- Pierwsza myśl o seminarium pojawiła się u mnie dopiero w liceum. Na początku nie brałem jej za bardzo do siebie. Sądziłem, że minie. Przełom nastąpił na jednym z czuwań młodych w Skrzatuszu. Tam nabrałem przekonania, że to chyba jednak jest moja droga - opowiada Mateusz Krahl z Kołobrzegu, który jest jednym z pięciu nowo przyjętych kleryków.
Jego kolega, Maksymilian Atałap z Koszalina, przyznaje, że u niego pomysł wstąpienia do seminarium pojawił się znaczenie wcześniej, bo już w szkole podstawowej. Duży wpływ na decyzję miała w jego przypadku formacja w Ruchu Światło-Życie. - Tam wzrastałem w wierze, dojrzałem jako chrześcijanin, rozwinąłem relację z Bogiem, dzięki czemu byłem w stanie odczytać powołanie - stwierdza.
Michał Burzyński z Piły jest przykładem ministranta "od zawsze". - Chciałem nim być już od zerówki, więc musiałem dostać specjalne pozwolenie. Od małego miałem styczność z księżmi, którzy fascynowali mnie swoim życiem. Zawsze byłem blisko ołtarza. W liceum miałem jednak inne plany, choć coraz bardziej zauważałem, że myśląc o nich, nie czułem pokoju i szczęścia. Ostateczną decyzję podjąłem na tegorocznych rekolekcjach oazowych w czerwcu - opowiada nowy alumn.
Ksawery Kalicki z Darłowa przyznaje, że późno się nawrócił. Pana Boga odkrył już jako nastolatek dzięki poszukiwaniom intelektualnym. Zadawał wiele pytań, szukał odpowiedzi, w końcu doszedł do sakramentów. Któregoś dnia usłyszał w kościele na ogłoszeniach parafialnych, że w seminarium organizowane są weekendy powołaniowe. - Przyszło mi wtedy do głowy, że może Pan Bóg chciałby, żebym i ja został księdzem. Nic z tym jednak nie robiłem. Chciałem iść na medycynę. Uczyłem się, ale myśli o kapłaństwie powracały jak bumerang - wspomina.
Dla Ksawerego przełom nastąpił na rekolekcjach, które wydawały się zupełnie nie dla niego. Były to rekolekcje dla... "Rycerstwa Niepokalanej", o których młody człowiek usłyszał w kościele. Poszedł na nie, powierzył się Matce Bożej i Ta dała mu przekonanie, że powinien spróbować.
Zupełnie inny typ rekolekcji mocno wpłynął na Cezarego Słapika z Duninowa. - Nie było to żadne pojedyncze spotkanie, tylko cała seria wydarzeń, z których każde wnosiło do mojego życia coś wartościowego. Mam tu na myśli pielgrzymki, np. do San Giovanni Rotondo czy rekolekcje z charyzmatykami takimi jak o. John Bashobora czy James Manjackal. Jeździłem też do Skrzatusza i na rekolekcje ministranckie, które również bardzo mi pomogły.
Uroczystej Mszy św. podczas inauguracji nowego roku akademickiego w Wyższym Seminarium Duchownym przewodniczył bp Edward Dajczak. W homilii przypomniał o wartości studiów teologicznych, które jednak nie mogą ograniczać się tylko do poszukiwań intelektualnych. - Głosić Ewangelię może tylko ten, kto osobiście spotkał Boga. Apostołom potrzeba więc nie tylko studiów, ale także bliskości Boga i osobistej z Nim znajomości - mówił ordynariusz diecezji.
Podczas Mszy św. odbył się także obrzęd tzw. kandydatury czterech alumnów VI roku, którzy 25 października przyjmą święcenia diakonatu.