Wokół II Synodu Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej dzieje się coraz więcej. Po raz pierwszy spotkała się komisja przygotowawcza. Choć początki wiążą się z wieloma formalnościami, w synodzie naprawdę nie chodzi o biurokrację.
Wydarzenie takie jak synod obwarowane jest wieloma drobiazgowymi przepisami, a jego regulamin zwykłego śmiertelnika może przyprawić o zawrót głowy. Jednak, jak przypomina ks. prof. Kazimierz Dullak, sekretarz komisji przygotowawczej II Synodu Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej, chodzi w nim o prawdziwe poruszenie Kościoła i autentyczne zaangażowanie wszystkich wiernych.
Ramy prawne są potrzebne, żeby dyskusje nie przekształciły się w bezcelową gadaninę. Trzeba odpowiednio dobrać tematy, zdecydować, które są naprawdę ważne, różnorodne opinie zebrać w jedną, sensowną całość. Aby tak mogło się stać, synod potrzebuje odpowiedniej struktury, a jego uczestnicy muszą dokładnie znać swoje zadania.
Dlatego 5 listopada w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym po raz pierwszy zebrała się tzw. komisja przygotowawcza, której skład bp Edward Dajczak ogłosił podczas czerwcowych obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski w Kołobrzegu.
Komisję tworzy 14 osób, których zadaniem jest m.in. praca nad regulaminem synodu. - Żeby synod funkcjonował we właściwy sposób od strony prawnej, logistycznej, ale także od strony tego, czego się od synodu oczekuje, a więc wskazania kierunków duszpasterskich, uregulowania prawa, musi być przygotowana konstytucja, według której trzeba postępować. Taką konstytucją jest właśnie regulamin - wyjaśnia ks. prof. Kazimierz Dullak, sekretarz komisji przygotowawczej.
- Regulamin jest bardzo ważny. Określa, jakie są zadania synodu w ogóle, a także jakie są zadania poszczególnych organów synodalnych, a zatem: jaka jest rola biskupa, komisji głównej, sekretariatu, poszczególnych komisji tematycznych - wymienia ks. Dullak.
To właśnie w poszczególnych komisjach będą rodzić się konkretne tematy, które już bezpośrednio dotykają życia Kościoła i będą przedmiotem dyskusji synodalnych.
Rola synodu jest nie do przecenienia. - Przełom w spojrzeniu na synod nastąpił wraz z Soborem Watykańskim II. Wcześniej synody miały właśnie charakter typowo prawny. Chodziło w nich raczej o zatwierdzenie wcześniej przygotowanych przez wąskie gremium dokumentów. Dzisiaj synod ma wymiar duszpasterski. Oczywiście, na koniec zostaną wydane dokumenty, jednak w synodzie chodzi o prawdziwe poruszenie Kościoła lokalnego, o jego duchowe ożywienie. Jego celem jest to, aby ludzie w parafiach czuli się współodpowiedzialni za Kościół, wymagając od siebie, proponując nowe rozwiązania, po prostu, przez osobiste zaangażowanie - mówi ksiądz profesor.
Z nadzieją na coraz bardziej rozpędzające się prace synodu patrzy także ks. dr Tomasz Tomaszewski, sekretarz synodu. Od kilku tygodni prowadzi on spotkania z ludźmi w terenie, którzy będą stanowili trzon parafialnych zespołów synodalnych. Takich spotkań odbyło się już 8, a w planie są jeszcze 2. W sumie wzięło w nich udział prawie 300 osób. - Widać, że ci ludzie wiążą z synodem spore nadzieje, mają swoje oczekiwania. Niektórzy już wychodzą z konkretnymi propozycjami, zadają pytania, sugerują zmiany, uporządkowanie pewnych spraw. Oczywiście, na konkrety jest jeszcze czas, ale taka postawa nastraja optymistycznie - dzieli się wrażeniami po spotkaniach ks. Tomaszewski.
Wiadomo już, że uroczysta inauguracja synodu nastąpi 25 lutego w koszalińskiej katedrze.