Było rozpalanie węgielków na czas, bieganie za piłką, ale także przejmujące lucernarium i poznawanie ducha liturgii. Prawie 50 ministrantów z diecezji wzięło udział w pierwszym zjeździe w ramach kursu na ceremoniarza, który odbył się w seminarium.
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. - Po dwóch latach, w których na nasze tradycyjne oferty, czyli adwentowy dzień skupienia i rekolekcje zimowe, było niezbyt wielu chętnych, przeżywamy boom zainteresowania kursem na ceremoniarza - cieszy się ks. Jarosław Kwiecień, prefekt w seminarium, odpowiedzialny za kurs.
- To pokazuje, że liturgia była, jest i będzie źródłem fascynacji dla wielu młodych ludzi. Nie tylko z powodu pewnej tajemniczości, którą ona ze sobą niesie, ale także dlatego, że jest ona najmocniejszym spotkaniem z głębią naszej chrześcijańskiej wiary, czyli po prostu z Bogiem, a to z natury jest fascynujące - wyjaśnia ks. Kwiecień.
- Pan Bóg mówi do mnie najbardziej w liturgii, dlatego chcę się w tym zakresie rozwijać - przyznaje Trajan, licealista z Koszalina. - Potrzebni są ministranci, którzy potrafią coś więcej - dodaje Marcin, również koszalinianin. - W liturgii podoba mi się to, że wszystko jest w niej tak niesamowicie ułożone, a każdy szczegół ma znaczenie. Jednak wielu rzeczy jeszcze nie umiem - przyznaje Maciek ze Słupska.
Seminarium podeszło do kursu bardzo poważnie. 50 młodych ludzi, którzy zdecydowali się wziąć udział w przedsięwzięciu, na samym początku musiało napisać niełatwy test przygotowany przez kleryków. Chodziło o to, aby stworzyć trzy grupy o zróżnicowanym poziomie wiedzy liturgicznej.
Okazało się, że poziom, faktycznie, jest zróżnicowany. Np. na pytanie o komendę oznaczającą wyjście z zakrystii do ołtarza ("procedamus" - przyp. red.) ktoś napisał, pewnie z braku wiedzy, ale nie poczucia humoru: "let's go". Wśród stopni sakramentu święceń znalazł się także np. kleryk, albo szafarz, a ministrancka sutanella zamieniła się w spódnicę. Byli jednak i tacy przyszli ceremoniarze, którzy już dzisiaj potrafili wymienić części mszału bez zaglądania do niego.
Cały kurs został rozpisany na trzy zjazdy. Kolejne odbędą się w marcu i w czerwcu. Kandydaci będą musieli zdać egzamin dopuszczający, po którym wezmą udział w specjalnym obrzędzie ustanowienia ceremoniarza, któremu będzie przewodniczył biskup.
- Kurs ma na celu przygotowanie dla parafii ludzi, którzy będą w stanie wziąć odpowiedzialność za uroczyste liturgie, np. podczas wizytacji biskupiej, bierzmowania, Bożego Ciała, czy uroczystej Mszy św. w niedzielę. Po zakończeniu kursu ceremoniarz powinien być w stanie przygotować ministrantów, teksty, sprzęty i przebieg liturgii - wymienia ks. Kwiecień.
W ramach kursu ministranci, przynajmniej z ostatniej klasy gimnazjum i starsi, biorą udział w wykładach. - Najważniejszy z nich to duchowość liturgii. Chcemy, żeby przyszli ceremoniarze byli nie tylko świetnymi technikami, znali przepisy liturgiczne i praktycznie potrafili je zastosować, ale żeby czuli ducha liturgii, sami liturgią się modlili i wszystko to, co będą robić, pomagało innym w modleniu się liturgią. Inne przedmioty to: organizacja zakrystii, organizacja celebracji liturgicznych (jak przygotować uroczystą Mszę św.), formacja ministrantów (aby ceremoniarz był w stanie efektywnie przygotować zbiórkę z ministrantami młodszymi, zająć się grupą i podzielić się wiedzą z innymi). Są też przedmioty dodatkowe, np. łacina. Kandydaci będą potrafili fachowo przygotować modlitwę wiernych, obsługiwać mszał podczas liturgii, przeprowadzić próbę asysty - wylicza ks. Kwiecień.
Podczas zjazdów w ramach kursu jest też czas na zdrową rywalizację. Klerycy zaplanowali różnego rodzaju konkursy: liturgiczne i sportowe. Podczas pierwszego zjazdu ministranci mogli wykazać się umiejętnościami piłkarskimi, a także sprawdzić się w rozpalaniu węgielków do kadzidła na czas, albo w zaznaczaniu odpowiedniego oficjum w mszale.
Kurs na ceremoniarza ma też wymiar powołaniowy. Pobyt w seminarium daje możliwość poznania kleryckiego życia. Ministranci mieszkają razem z alumnami w pokojach, mają czas, aby z nimi spokojnie porozmawiać, biorą udział w seminaryjnym programie dnia.
Podczas listopadowego zjazdu, który przypadł na początek Adwentu, ministranci, w sobotę wieczorem, wzięli udział w I Nieszporach poprzedzonych obrzędem lucernarium. W seminarium wygaszono wszystkie światła. Procesja ze świecami przeszła seminaryjnymi korytarzami aż do głównej kaplicy.
Organizatorzy kursu mają nadzieję, że jak najwięcej uczestników pierwszego zjazdu wytrwa do końca i pojawi się także w marcu i w czerwcu.
I Nieszpory I Niedzieli Adwentu z obrzędem lucernarium. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość