Jak zdobyć miasto dla Jezusa? Zaparzyć dobrą kawę i stworzyć miłą atmosferę. 8 grudnia w Koszalinie otwarto chrześcijańską kawiarnię.
Maleńki zaułek Dzieci Wrzesińskich, za hotelem Gromada, przywodzi na myśl urokliwe uliczki południa Europy. To tutaj ekipa Domu Miłosierdzia Bożego zamierza spotykać się z ludźmi, także tymi, którym do przestrzeni sakralnych wciąż nie po drodze.
- Dzisiaj dać komuś ciuch lub jedzenie, to za mało. Bo ludzie chorują głównie na choroby wewnętrzne, choroby duszy. Rozmowa, dotyk ręki, poświęcony komuś czas to jest to, czego im trzeba - mówi ks. Radosław Siwiński, dyrektor Domu Miłosierdzia.
- To kolejna część realizacji naszego planu: Koszalin dla Jezusa - wyjaśnia prowadząca kawiarnię Ilona Czeszejko.
Gospodarze chcą udostępniać to miejsce, szczególnie na inicjatywy związane z ewangelizacją, np. konferencje, spotkania tematyczne albo coś prostszego: kolędowanie, modlitwę uwielbienia. Mogą to być też świeckie inicjatywy, np. rozmowy kwalifikacyjne. Pomysły dopiero się rodzą.
"Kawa z duszą" to miejsce stworzone z myślą o chrześcijanach. Jak podkreśla ks. Radek - oni są częścią naszego społeczeństwa i potrzebują przestrzeni, w której będą się dobrze czuć. Jak ich tu ściągnąć? Np.przez… promocje. - Dla zaangażowanych chrześcijan, grup religijnych, osób w strojach zakonnych, w sutannie czy z różańcem na palcu, przewidujemy zniżki - mówi ks. Radek z zawadiackim uśmiechem, ale i całkiem serio.
Zarazem kawiarnia ma być wsparciem dzieł Domu Miłosierdzia. Poprzez to, że pomoże go utrzymać, ale też da zatrudnienie osobom, którym brakuje zadań w placówce wymagającej coraz mniej rąk do pracy po gruntownych remontach.
- Przy kawie, dość dzisiaj modnej, może stać się mnóstwo dobrych rzeczy. Jestem zadowolony z tej inicjatywy, to pierwszy taki pomysł w Koszalinie - chwali obecny na otwarciu kawiarni bp Dajczak, który pobłogosławił nowatorskiemu dziełu w diecezji. Przyznaje, że potrzeba takich miejsc, niesakralnych, nie związanych z kościołem lub plebanią. - Ich więcej ich będzie, tym lepiej - dodaje. - Ponieważ część ludzi szybciej trafi do kawiarni niż do kościoła. A może się zdarzyć, że stąd i do kościoła przyjdą.