Za Monarchami podążyli także świdwinianie. Rozśpiewany, świąteczny korowód na dobre wpisał się w miejski kalendarz.
- Uwielbiamy takie inicjatywy! To cudowne uczucie móc świętować razem z innymi - zapewniają Lucyna i Krzysztof Hałuszkowie. Orszak to dla nich radosna manifestacja wiary, której dzisiaj bardzo potrzeba.
- To ważne, żeby pokazać, że my, katolicy, jesteśmy dumni z wiary. Mamy taką okazję, aby właśnie publicznie świętować, a, niestety, nie każdy może. Świat próbuje nas zagłuszyć, ale wszyscy musimy pokazać radość z bycia katolikami. Jak najbardziej musimy wychodzić z kościoła. Takie przedsięwzięcia dają siłę i poczucie istnienia nie tylko dla siebie - wyjaśniają świdwinianie, którzy jako jedni z wielu podążyli za gwiazdą.
Towarzyszące orszakowi zwierzaki oraz odgrywane po drodze scenki najbardziej podobały się najmłodszym. - Poprzebierane i uśmiechnięte dzieci po raz kolejny skradły moje serce. A najważniejsze, że wiedzą, dlaczego dzisiaj są na ulicy i co świętują - śmieje się Dajana Kurowska.
Jak uważa, z każdym rokiem coraz więcej mieszkańców miasta wkłada na głowy korony i dołącza do orszaku. - Zaangażowanie dzieci, rodziców, instytucji miejskich i parafii, pokazuje, jak ogromną wspólnotą jesteśmy. I że możemy razem świętować uroczystość Objawienia Pańskiego - dodaje nastolatka.
Razem z Mędrcami ze Wschodu świdwinianie dotarli na dziedziniec zamkowy, do stajenki, w której czekała Święta Rodzina. Orszak zakończyło wspólne kolędowanie.