Koncert "Koszalińskie Betlejem na góralską nutę" zgromadził w Filharmonii Koszalińskiej nie tylko koszalinian, ale także diecezjan z wiosek, bezdomnych, podopiecznych Caritas i Domu Miłosierdzia.
Koncert to pomysł bp. Krzysztofa Włodarczyka, poruszonego niezbyt udanym koncertem Hanny Rybki z zespołem rok temu, na zakończenie procesji Trzech Króli w Koszalinie. Wówczas mróz przemógł i słuchacze nie dopisali, toteż ks. Włodarczyk, jeszcze jako dyrektor wydziału duszpasterskiego, postanowił: trzeba to powtórzyć.
Koncert, w którym wystąpiła nie tylko Hanna Rybka z zespołem w repertuarze kolędowo-ludowym, ale też gawędziarz Józef Pitoń, pomogli mu zrealizować sponsorzy, zaproszeni do współpracy osobistym listem, prezydent Koszalina Piotr Jedliński oraz aktualny dyrektor wydziału duszpasterskiego ks. Łukasz Gąsiorowski. I kilku zapaleńców.
Szybko rozdano wszystkie bilety. - Pomysł był prosty: nie chodziło o to, żeby zaprosić VIP-ów, elitę, stałych bywalców filharmonii, ale żeby przyszli na koncert ci, którzy nie bywają w takim miejscu - wyjaśnia bp Włodarczyk. - Karty wstępu przekazaliśmy m.in. podopiecznym Towarzystwa Przyjaciół Brata Alberta, Caritasu, Domu Miłosierdzia oraz na parafie, z sugestią, by byli to ludzie, którym trudno się wybrać na takie wydarzenie osobiście, a wręcz trzeba im zorganizować także dojazd.
Udało się, 8 stycznia. Z samej parafii Osieki przyjechał pod filharmonię autobus pełen ludzi, 43 osoby. - Wszyscy znamy kolędy, mamy śpiewniki, cieszymy się tym wieczorem - powiedział ks. Henryk Romanik, proboszcz parafii w Osiekach. - Są wśród nas emeryci, całe rodziny. Z naszej nadmorskiej wsi chciało nam się do filharmonii, to dla nas trochę jak wiedeński koncert noworoczno-świąteczny. Bo kochamy kulturę.
Dla Mirosława Nowika - od roku mieszkańca Domu Miłosierdzia, filharmonia to nie nowość. Ale właśnie dlatego, że bywał na koncertach, zaproszenie bp. Krzysztofa przyjął z entuzjazmem. - Kiedy zaprosi się kogoś do takiego miejsca, to pomaga mu to poczuć się człowiekiem, nie żyć samą szarością - uważa p. Mirosław. - Człowiek czuje się taki podniesiony. Kiedy słucha, to zamyka się w sobie i wchodzi jakby do innego świata.
30 osób przybyło z TP Brata Alberta w Koszalinie. - Nasi mieszkańcy czują się zaszczyceni tym zaproszeniem - powiedział Adam Sadłyk, prezes Towarzystwa. - Kościół pokazał im w ten sposób, że nie ma między nami barier, możemy zasiąść razem w filharmonii. To jest wyraz prawdziwego miłosierdzia.
Potwierdza to Irena Kołcz, mieszkanka schroniska dla bezdomnych. Jeszcze niedawno, w sylwestrową noc oglądała Hannę Rybkę w TV, a tu taka gratka: zaproszenie na koncert żywiołowej góralki do filharmonii. - Jestem zachwycona dzisiejszym wieczorem - mówi I. Kołcz w szatni po koncercie. - Kocham muzykę, przy niej można się naprawdę lepiej poczuć. Nie wiadomo kiedy minęło te pół godziny.