16 chłopców stanęło do zmagań o miano najlepszego biblisty wśród ministrantów, a także o miejsce w diecezjalnej drużynie, która pojedzie na ogólnopolski finał do Paradyża.
W tym roku do opanowania były Pisma Janowe, czyli łatwo nie było. Uczestnicy przyznawali, że najwięcej kłopotu sprawiła im Apokalipsa. Tym bardziej, że do etapu diecezjalnego XXIV Ogólnopolskiego Konkursu Biblijnego dla Ministrantów i Lektorów
zgłosili się przede wszystkim młodsi ministranci, szkoły ponadgimnazjalne reprezentowało zaledwie trzech ministrantów.
Najlepiej poradził sobie Jędrzej Gliszczyński ze szczecineckiej parafii pw. św. Rozalii w Szczecinku. Jak przyznaje, chętnie sięga po Pismo Święte nie tylko przy okazji konkursu, więc przygotowania do zmagań nie sprawiają mu większych kłopotów.
- Do tego konkursu przygotowywałem się od listopada. Pomagała mi mama - zdradza czwartoklasista. Dwa lata temu także zakwalifikował się do diecezjalnej reprezentacji, która pojechała do Paradyża. Choć był najmłodszym uczestnikiem swoją wiedza pokonywał znacznie starszych rywali. Nie czuje się jednak specjalistą od Pisma Świętego.
- Chociaż niewielu moich kolegów w ogóle czyta Biblię i raczej nie zagłębia się w lekturę, nie szuka informacji w przypisach, a my tak przygotowujemy się na konkurs - przyznaje z rezolutnym uśmiechem.
Oprócz Jędrzeja diecezjalną drużynę stworzy jeszcze sześciu chłopców. Aż czterech z nich to reprezentanci parafii katedralnej! Nikodem Małocha, Igor Kółakowski, Antoni Lebiedowicz, Krystian Sławiński oraz Bartosz Śliwa ze szczecineckiej parafii Miłosierdzia Bożego i Aleksander Koziołowski z parafii pw. św. Wojciecha w Koszalinie pojadą w połowie maja na finał tegorocznych ministranckich zmagań z Biblią do Paradyża.
16 uczestników, którzy stanęli do konkursu w Koszalinie, reprezentowało 6 parafii: koszalińskie Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Wojciecha, szczecineckie Miłosierdzia Bożego i św. Rozalii, Niepokalanego Poczęcia NMP w Kwakowie i Narodzenia NMP w Świeszynie.
- Udział w konkursie to owoc pracy i formacji ministranckiej, rozłożenia pewnych akcentów. Trzeba spojrzeć optymistycznie: dobrze, że jest ich 16. Daleki jestem od oceny czy osądu, ale oczywiście chciałoby się, żeby było ich więcej. I żeby przybywało parafii, z których przyjeżdżają ministranci na konkursy. Ale jest też pytanie, które stawiam także sobie, jako odpowiedzialnemu za wydarzenia biblijne w diecezji: co zrobić, żeby chętnych do czytania Biblii było więcej? - zauważa ks. Tomasz Tomaszewski, moderator diecezjalny Apostolatu Biblijnego.
- To nie jest kwestia dania Pisma Świętego i powiedzenia: „czytaj”. Lektura Pisma Świętego wpisuje się w pracę formacyjną i wiem, że wielu duszpasterzy właśnie tak pracuje z ministrantami. Rywalizacja i nagrody powinny być dodatkową zachętą, bo w konkursie biblijnym chodzi również o owoce na płaszczyźnie wiary. To nie tylko przeczytanie na konkurs, zdobycie wiedzy i zapamiętanie informacji. Mamy nadzieję, że jest to również dla ministrantów umocnienie ich wiary - dodaje biblista.
Potwierdza to Piotrek Łądkowski, który - choć premiowanego zakwalifikowaniem się do reprezentacji diecezji miejsca nie zdobył - cieszy się z udziału w konkursie.
- Apokalipsa to nie jest łatwa lektura, ale konkurs to dla mnie właśnie motywacja do zgłębiania Pisma Świętego. Nie nastawiam się na nagrody i pierwsze miejsca, bo to wartość dodana. W przygotowania do konkursu angażuje się cała rodzina: czytamy, dyskutujemy, sprawdzamy razem informacje, a to bardzo ważne - podkreśla ministrant ze Świeszyna.