Kiedy poważne problemy spadają na barki, wygląd staje się sprawą drugorzędną. - Ale każda z nas, kiedy lepiej wygląda, lepiej się czuje i działa - zapewniają wolontariuszki, które odwiedziły Dom Samotnej Matki.
Na kilka godzin koszalińska placówka zamieniła się w profesjonalny salon piękności. W ruch poszły pilniki, pędzelki i nożyczki. Wszystko za sprawą studentek kosmetologii ze słupskiej Akademii Pomorskiej, które postanowiły zrobić prezent mamom znajdującym się na życiowym zakręcie.
- Przed świętami oglądałam program o samotnych mamach. Pomyślałam, że skoro potrafię kilka rzeczy, które mogą sprawić radość paniom, to dlaczego nie wykorzystać ich w tym celu właśnie w Domu Samotnej Matki? - opowiada Aleksandra Orzechowska, wolontariuszka ze słupskiego Duszpasterstwa Akademickiego. Pomysłem podzieliła się z Kasią i Dianą, koleżankami z roku oraz z siostrą Anetą, doświadczoną fryzjerką. Żadnej z nich nie trzeba było długo namawiać.
- Każda z nas chce i lubi dobrze wyglądać, a nie zawsze ma możliwości, żeby sobie sprawić taką frajdę. Przecież nie chodzi o to, żeby spędzać długie godziny przed lustrem, ale chyba każda z nas, kiedy dobrze wygląda, znacznie lepiej się czuje. A dla nas to naprawdę duża radość, kiedy widzimy, jak panie się zmieniają pod wpływem naszych zabiegów - dodaje Ola.
Mała zmiana koloru włosów, podcięte końcówki, uregulowane i przyciemnione brwi, fachowo zrobiony manicure - niby drobiazgi, ale niezmiernie ważne.
- Nie pamiętam już, kiedy byłam u fryzjera! Chyba jeszcze zanim zostałam mamą, czyli z 5 lat! Przy dwójce małych dzieci to trudne znaleźć czas i motywacje do tego, żeby coś ze sobą zrobić, a przecież kosmetyki to dla mnie coś wspaniałego! - przyznaje z zadowoleniem pani Aneta oddając się w ręce wolontariuszek.
Siostra Danuta Gobosz w Domu Samotnej Matki pracuje szósty rok. Często widzi, jak problemy, z którymi panie przekraczają progi tego domu, potrafią stłumić kobiecość.
- Bardzo wyraźnie widać, że sprawy, które dźwigają odbijają się na ich wyglądzie. Ale jest w tym też cos optymistycznego: prawie w każdym przypadku widać zmianę, gdy panie trochę pobędą w domu. Kiedy zaczynają łapać oddech, kiedy problemy stopniowo się rozwiązują, kiedy otrzymują pomoc specjalistów i wsparcie sióstr, widać także po wyglądzie. Zaczyna być ważne zrobienie fryzury, makijażu. Zmiana wyglądu jest efektem zmian, które w nich zaszły, czują, że są już mocniejsze, że stabilniej stoją na nogach - opowiada.
Dlatego siostry pracujące w DSM dbają o to, by w natłoku ważnych spraw do załatwienia i problemów do rozwiązania, panie, które do nich trafiają, były nie tylko mamami, ale też kobietami.
- Wygląd jest mniej ważny niż rozwiązanie kwestii prawnych, pomoc lekarska czy psychologiczna. Dlatego cieszę się, że są także specjaliści od wyglądu, którzy przychodzą i regularnie oferują naszym paniom pomoc także w tym zakresie, a także z takich spontanicznych wizyt, które sprawiły mamom mnóstwo radości - dodaje s. Danuta.