Nie tylko dziewczynki ulegają ich czarowi. Bywa, że zabawa zamienia się w pasję, a kolekcjoner – w artystę.
Kolekcja Marii Aleksandrovich liczy ponad 100 porcelanowych piękności. Wiele z nich to prawdziwe unikaty, stare cacka lub lalki sygnowane nazwiskami znanych lalkarzy. 22 okazy wyszły spod ręki Ute Kase-Lepp, ulubionej projektantki pani Marii. – Z jednej strony to podziw artystyczny, że można coś tak pięknego stworzyć z nieciekawej masy, z drugiej – pragnienie, by samemu coś takiego zrobić – wyjaśnia swoją pasję słupska kolekcjonerka. – Moje młode lata przypadły na czas przełomu. Bylejakość w sklepach nagle zastąpiły pełne wszystkiego półki. Pamiętam, jak w Moskwie z mamą podziwiałam lalki artystyczne, starając się zapamiętać nazwiska ich twórców. I myślałam: „ja też tak chcę!” – wspomina. Choć po głowie chodziły jej sztuki piękne, zwyciężył pragmatyzm. Planowała zostać jubilerem, mama chciała, żeby studiowała chirurgię plastyczną. Wybrała coś pośrodku: psychologię. – Pomagać ludziom można także w sposób artystyczny, a lalki są doskonałym narzędziem psychologa – przyznaje ze śmiechem. Pani Maria od 12 lat mieszka i pracuje w Słupsku, jest adiunktem i kierownikiem Zakładu Psychologii w Instytucie Pedagogiki i Pracy Socjalnej Akademii Pomorskiej. Po godzinach zaś… bawi się lalkami. O czym przekonali się mieszkańcy Słupska, podziwiając w Muzeum Pomorza Środkowego jej kolekcję lalek autorstwa Ute Kase-Lepp.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.