Prawie 2 tys. osób, w większości przedstawicieli wspólnot Żywego Różańca z ponad 70 parafii, wzięło udział 6 maja w dorocznej diecezjalnej pielgrzymce w Skrzatuszu.
Mimo niesprzyjającej pogody czciciele Matki Bożej nie zawiedli. - Cieszę się, że już nie mieścimy się w naszej skrzatuskiej świątyni i na następną pielgrzymkę będziemy musieli ustawić namiot - powiedział do przybyłych bp Edward Dajczak, witając ich przed Cudowną Pietą.
Dziękując członkom Żywego Różańca za ich duchowy wkład w życie Kościoła lokalnego, biskup powiedział: - Wy jesteście tą cząstką serca diecezji, która chyba najbardziej regularnie trwa na modlitwie.
Przynależność do wspólnoty Żywego Różańca zobowiązuje do odmówienia jedynie jednej dziesiątki dziennie. Wielu czcicieli Matki Bożej na tym nie poprzestaje.
- Często odmawiam Nowennę Pompejańską (przez 54 dni trzy części różańca - przyp. red.). Mam dużą rodzinę, ośmioro dzieci. Chcę ją odmówić za każde moje dziecko. Nie należy się bać tej nowenny. Może się wydawać, że trzy części różańca to coś strasznie długiego. To nieprawda. Każdego dnia można znaleźć czas na pracę i modlitwę. Widzę niesamowite owoce tej nowenny - mówi Teresa Kupczak z Bobolic.
Jak mówią niektórzy członkowie Żywego Różańca, przynależność do niego jest ważna także ze względów ludzkich. - Zapisałam się do wspólnoty, choć i tak odmawiałam Różaniec. Jednak we wspólnocie jest inaczej. Nie tylko razem się modlimy, ale także mamy spotkania, organizujemy wyjazdy - cieszy się Zofia Kołodziej z Człopy.
Jak mówi czcicielka Matki Bożej, Różaniec niejednokrotnie pomógł jej przejść przez trudne chwile w życiu. - 40 lat temu zmarło moje dziecko. Wciąż to przeżywam, ale modlitwa zawsze mnie jakoś uciszała i pomagała mi to wszytko przejść. Po ludzku trudno wyjaśnić, dlaczego dziecko umiera - mówi Zofia Kołodziej.
Jeden z nielicznie przybyłych na pielgrzymkę mężczyzn, Edward Kowalski z parafii w Tarnówce, potwierdza niesamowite działanie łaski Bożej przez Różaniec. - Człowiek ma różne pokuszenia, ale kiedy modlę się do Matki Bożej, to one odchodzą. Nieraz to chwilę trwa, ale odchodzą złe myśli, pokusy i można żyć spokojnie, bliżej Pana Boga - zapewnia mężczyzna.
Jak podkreśla ks. Paweł Wojtalewicz, moderator diecezjalny Żywego Różańca i Apostolstwa Maryjnego, na tegorocznej pielgrzymce trudno uniknąć odniesień do objawień fatimskich. - Chcemy nie tylko świętować 100-lecie tych objawień, ale na nowo wsłuchać się w głos orędzia płynącego z Fatimy - stwierdza duchowny.
Przybyłym do Skrzatusza pomógł w tym ks. Piotr Wieteska, ojciec duchowny w Wyższym Seminarium Duchownym w Koszalinie. Kapłan wygłosił konferencję, w której przypomniał okoliczności i znaczenie objawień z 1917 roku.
Podczas pielgrzymki w skrzatuskim sanktuarium obecne były także relikwie związane z błogosławionymi Hiacyntą i Franciszkiem, dwójką widzących dzieci, które w najbliższych dniach zostaną kanonizowane. Przy ołtarzu znajdowały się kawałki z trumien, w których pierwotnie złożone były ich ciała.
Uroczystej Eucharystii w sanktuarium skrzatuskim przewodniczył bp Edwad Dajczak. W homilii zwrócił uwagę na uległość Maryi wobec Boga. Przypomniał wszystkim czcicielom Matki Bożej o mocy maryjnego "fiat".
- Ona uczy nas, że wielkich dzieł dokonuje nie człowiek, ale Bóg. Sztuka życia wiary polega natomiast na dawaniu miejsca Bogu w sobie, aby On mógł we mnie działać. Musi być na to moja zgoda. On, który jest Miłością, mojej wolności nie naruszy. Będzie cierpiał, ale też nigdy mnie nie opuści - przypomniał biskup.
W kontekście trwającego synodu, mówiąc o trudnej sytuacji w diecezji, o małej liczbie regularnie praktykujących, o kryzysie powołań kapłańskich, biskup zwrócił się do członków Żywego Różańca, przypominając im o niezwykłej mocy modlitwy.
- Żyjemy w tej części Polski, w której można stracić nadzieję. Ale nam jej stracić nie wolno. Chyba nie mamy w diecezji większej wspólnoty od Żywego Różańca. Wy jesteście tymi, którzy są w stanie podjąć zmaganie, do którego wzywała Matka Boża w Fatimie; zmaganie o innych, o nawrócenie ludzi, o opamiętanie wielu, o moc dla tych, którzy mocy nie mają, którzy rezygnują z sakramentów.
Biskup przypomniał, że Różaniec to ubogi, ale wyjątkowo mocny środek w walce ze złem. - Czasami ktoś cicho klęczący w kościele, trzymający w ręku różaniec, jest ratunkiem dla swego miasta, dla swojej wsi, rodziny czy parafii - mówił biskup.
Po Eucharystii i ciepłym posiłku w sanktuarium odbyło się jeszcze nabożeństwo maryjne, które poprowadził ks. Paweł Wojtalewicz.