Trudno bez nich wyobrazić sobie parafię. Nie tylko wtedy, gdy noszą komżę, są wizytówką swojej wspólnoty i świadkami dla rówieśników.
Ministrancka brać diecezji zjechała się do skrzatuskiego sanktuarium, żeby wspólnie modlić się i bawić.
Doprowadzić do ołtarza
Ks. Tomasz Zabielski z białogardzkiej parafii mariackiej ma pod swoja pieczą 42 ministrantów. Ale nie zastanawia się, czy to dużo czy mało. – To nie jest kwestia ilości, tylko jakości. Co z tego, jeśli będzie ich dużo, a będą antyświadectwem także dla swoich rówieśników? – zauważa. Istotą jest ołtarz. Ale najpierw trzeba chłopaka tam doprowadzić. Jak? – Główny nacisk kładę na sport: gramy w piłkę na hali, jeździmy na mecze i oglądamy razem transmisje, pływamy na wakeboardach, chodzimy na siłownię, jeździmy na paintball. Spędzamy czas razem – nie tylko z ministrantami, ale i z rodzicami – wyjaśnia duszpasterz, który, jak sam przyznaje, musi być dzisiaj nierzadko także wsparciem dla rodziców.
Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się