Niemal zimowa pogoda nie przeszkodziła słupskim studentom Akademii Pomorskiej w zabawie nad wodą. Sześć drużyn wystartowało w na Słupi.
Żaglówka zrobiona z deski surfingowej, pływające łóżko podobne do tego z akademika czy kot unoszący się na wodzie - to tylko przykłady kreatywności słupskich żaków. Zachęceni przez ks. Łukasza Bikuna postanowili wziąć udział w "Spływie na bele czym" na Słupi.
To druga odsłona imprezy zorganizowanej przez Duszpasterstwo Akademickie. Tym razem wzięło w niej udział sześć drużyn.
- Trochę się obawiałem, czy ktoś będzie chciał stanąć na linii startowej. Ale kiedy wczoraj zobaczyłem, jak studenci ochoczo pracują w akademiku nad swoimi pojazdami, to przestałem mieć wątpliwości - mówi ks. Bikun.
To on przed rokiem postanowił zorganizować sportową część juwenaliów. Bo jak mówi, studenci powinni wiedzieć, że ich duszpasterz też lubi dobrą zabawę. - Ale nie zimną wodę. Od tego mamy swoich przedstawicieli. Ja jestem od wypuszczania kolejnych drużyn - żartuje ks. Łukasz.
- Proszę zobaczyć, to wszystko pochodzi ze śmietnika - prezentuje jeden ze studentów. Deska surfingowa, która jeszcze niedawno pomykała po wodach okolicznych jezior, teraz stała się częścią studenckiego pojazdu. - Ktoś wyrzucił ją na śmietnik, więc dorobiliśmy żagiel ze szmaty i popłyniemy całą ekipą - tłumaczy student.
Nie wszyscy zdecydowali się na drużynowe przepłynięcie. Ola, która reprezentowała słupskie duszpasterstwo, musiała samodzielnie wiosłować do mety. - Udowadniam, że studentki kosmetologii wszystko potrafią. A czy się nie boję? Mam specjalny, żółty kombinezon rybaka - żartuje nowicjuszka z pierwszego roku.
Zmaganiom słupskich żaków przyglądała się spora grupa przechodniów oraz władze uczelni. - Ci to mają pomysły - kręci głową z niedowierzaniem starsza pani, która zatrzymała się na chwilę w trakcie spaceru. - Aż mnie ciarki przechodzą na sam widok, że ktoś wchodzi do wody!
- Z góry pada, z dołu woda, co za różnica. I tak jest mokro - żartuje ks. Łukasz Bikun.