Taką receptę na udane małżeństwo podrzucił blisko 250 słuchaczom na szczycie Góry Polanowskiej znany kaznodzieja ks. Piotr Pawlukiewicz.
Spotkanie 11 maja zorganizowali Mężczyźni Pustelni. Majowe nauki - z cyklu czwartkowych spotkań organizowanych od 2 lat w polanowskiej pustelni - powierzyli ks. Piotrowi Pawlukiewiczowi, znanemu kaznodziei, wykładowcy homiletyki w seminarium w Warszawie. Zaproszenie na to spotkanie skierowali także do kobiet i w ogóle do rodzin.
- Zapraszając takiego gościa, jak ks. Pawlukiewicz, pomyśleliśmy, że nie możemy tego spotkania ograniczyć wyłącznie do mężczyzn - powiedział Marcin Piotrowski, lider grupy. - Nadal zachowujemy formułę spotkań męskich, ale nie chcemy być zamkniętym środowiskiem. Nasz rozwój pokazuje, że jest dużo do zagospodarowania na polu formacji rodzin. Zamierzamy częściej otwierać się na takie inicjatywy jak dzisiejsza. Mamy kilka nowych pomysłów.
- Zachowania męża i żony są tak strasznie różne… Udane święte małżeństwo to jest cud Boga, bo po ludzku to niemożliwe - rozpoczął nauczanie po Mszy św. ks. Pawlukiewicz, okraszając je mnóstwem przykładów z życia, które wywoływały u słuchaczy salwy śmiechu, ale zarazem skłaniały do namysłu: czy przypadkiem u nas nie jest podobnie?
- Nie wiem, czy to jest powszechne na świecie, ale w Polsce kobiety mają duży problem z pochwaleniem męża - zauważył rekolekcjonista, zanim udzielił tak prostych rad, jak: "Pochwal męża za to, że dobrze prowadzi samochód" lub: "Na przydługie relacje żony reaguj grzecznymi zabiegami: naprawdę?, coś ty?, rewelacja!".
Beacie i Arturowi Szewcom z Korzybia podoba się lekka forma nauczania, jaką prezentuje ks. Pawlukiewicz. Co więcej, sami - jako doradcy życia rodzinnego - starają się wplatać żart w spotkania z narzeczonymi. Uważnie słuchają mówcy także z osobistych powodów: są małżeństwem 13 lat i wciąż czują potrzebę, by swoją więź odnawiać. - Dobrze jest posłuchać słów, które podpowiadają, jak być fajnymi ludźmi w stosunku do siebie nawzajem - wyjaśnia A. Szewc.
W nauczaniu wracał aspekt kobiecego piękna, czułych gestów, bliskości emocjonalnej i cielesnej. Co ciekawe, kaznodzieja umiał je zobrazować przykładami nie tyle supermodelek, co przeciętnych kobiet: niekoniecznie ładnych, przy kości, staruszek.
Kaznodzieja poruszył także temat samotności i siły. Wykazując ich męskie i kobiece aspekty, wyraźnie podkreślał wartość tradycyjnego pojęcia kobiecości i męskości, ukazując negatywne konsekwencje zbyt częstej zamiany ról.