Zespół Szkół Morskich im. Polskich Rybaków i Marynarzy w Kołobrzegu świętuje pół wieku istnienia. - Troszkę odpracowałem na morzu, a potem, zamiast łowić ryby, zacząłem łowić ludzi - mówi pierwszy absolwent, dziś karmelita bosy.
Uroczystość jubileuszowa odbyła się 26 maja. Rozpoczęła się Mszą św. w kołobrzeskim kościele oo. franciszkanów, której przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk.
Następnie, na placu przy szkole, odbył się uroczysty apel. Po nim, szkolne Centrum Nawigacyjne otrzymało imię Stanisława Szymańskiego, pierwszego dyrektora. Po pokazie musztry, na skwerze przy kołobrzeskiej latarni morskiej odsłonięto rzeźbę Małego Rybaka.
Odbyła się także promocja książki "Wspomnienia granatowego munduru, czyli morska gawęda krotochwilna" Edwarda Stępnia, absolwenta szkoły.
- Jak w kilku słowach opowiedzieć historię 50 lat kołobrzeskiej szkoły morskiej? Ileż treści można odnaleźć w tej liczbie? 50początków, 50 przedwakacyjnych zakończeń roku szkolnego, tyleż samo smutnych rozstań. Wszystko po to, by później iść w świat, już samodzielnie, tej właśnie cechy ucząc się od pierwszych spędzonych tu dni. Co jest spoiwem tych lat ? Bez wątpienia człowiek - mówił podczas uroczystego apelu Lech Pieczyński, dyrektor szkoły.
Wymieniając nazwiska wielu nauczycieli i absolwentów kołobrzeskiej placówki, którzy zapisali się w jej 50-letniej historii, dyrektor mówił też o jej obecnych uczniach oraz o tych, którzy dołączą do nich w nowym roku.
- Jak wielką wartością jest człowiek. Ten, który u początku roku szkolnego czeka na pierwsze lekcje w nowej szkole i przed wakacjami przekonał jednak rodziców, że chce wyjechać z rodzinnego domu do najpiękniejszego nad Bałtykiem miasta i rozpocząć naukę w nowym miejscu - mówił Lech Pieczyński.
Polsce jest tylko 5 takich szkół. Ta kołobrzeska powstała w roku 1967. Początkowo funkcjonowała pod nazwą Technikum Rybołówstwa Morskiego. Od roku 1976, zyskując nowe kierunki, przekształciła w Zespół Szkół Rybołówstwa Morskiego, aby w końcu, po kolejnych fazach rozwoju, stać się Zespołem Szkół Morskich.
Obecnie, młodzież uczęszczająca do szkoły uczy się w zawodach: technik mechanik okrętowy, technik nawigator morski, technik logistyk, technik eksploatacji portów i terminali.
Placówka dysponuje najnowocześniejszym sprzętem. Dysponuje np. pracownią symulatorów siłowni okrętowych, laboratorium map elektronicznych i łączności morskiej. Placówka otrzymała też certyfikat Szkoły Przyjaznej Rodzinie.
Zespół Szkół Morskich w Kołobrzegu ukończyło kilka tysięcy absolwentów, którzy pracują u polskich i zagranicznych armatorów, pływając po morzach całego świata.
- Pracuję na kontenerowcach, jednostkach 300-metrowych. Pływam praktycznie po całym świecie. Odwiedziłem wszystkie kontynenty oprócz Antarktydy. Przepłynąłem wszystkie oceany i wiele mórz. Żeby przyjść do takiej szkoły, trzeba mieć trochę słonej wody w żyłach. Ja po prostu kocham morze. Nawet po pracy lubię żeglować, na przykład z rodziną na jachcie. Po czterech miesiącach pracy na morzu wracam do domu i dość szybko ciągnie mnie z powrotem na wodę - przyznaje Grzegorz Drozdowski, absolwent z roku 1998, kapitan żeglugi wielkiej.
Niezwykłą historią dzieli się pierwszy absolwent, Witek Gorczyński, obecnie o. Bernard, karmelita bosy pracujący na Słowacji.
- Zaczynałem 50 lat temu. Byłem starszym rybakiem i asystentem nawigacyjnym na kutrach i większych jednostkach. Pływaliśmy po Morzu Północnym, Atlantyku i Pacyfiku. Po 7 latach pracy, to Pan złowił mnie w swoje sieci. Troszkę odpracowałem na morzu, a potem, zamiast łowić ryby, zacząłem łowić ludzi. Szkoła dała mi siłę fizyczną i hart ducha. Musieliśmy przecież odbywać praktyki i pracować w trudnych warunkach. To uczyło samodzielności, wytrzymałości, odpowiedzialności. Dzięki temu łatwiej było mi się potem odnaleźć w życiu zakonnym - mówi o. Bernard.
Szkoła na stałe zrosła się z kołobrzeskim krajobrazem. Uczniowie w charakterystycznych mundurach przemierzający ulice miasta nie dziwią już jego mieszkańców. Nieustannie jednak wzbudzają sensację wśród przyjezdnych. - Ludzie zawsze patrzą się na nas na ulicy. Turyści nieraz proszą o zdjęcia. To miłe uczucie, że możemy reprezentować szkołę - przyznaje Ewelina Zalewska, uczennica I klasy logistycznej.
Kołobrzeska placówka postrzegana jest jako elitarna. - Kiedy czytałam jej historię, widziałam mundury, chciałam w tym uczestniczyć - dzieli się Agata Radomska, również uczennica I klasy logistycznej.
Wśród zaproszonych na uroczystości gości byli m.in.: