Wczesnośredniowieczni Słowianie, wielkopolscy Sarmaci oraz żołnierze różnych frontów i formacji - ramię w ramię przybyli na pomoc komorowskiemu kościołowi.
Bo Komorowska Biesiada Historyczna to nie tylko zjazd rekonstruktorów, ale przede wszystkim impreza o wymiarze charytatywnym. Pasjonaci historii zbierają pieniądze, które zasilają fundusz remontowy XV-wiecznej świątyni w malutkiej wiosce.
- W tym dziele, które dokonuje się w Komorowie jest widoczny palec Boży. Pan Bóg posługuje się różnymi talentami ludzkimi. To, co robią tutaj rekonstruktorzy to także służba - tej świątyni, a przez nią drugiemu człowiekowi, który będzie się tu modlił i spotykał z Bogiem – przyznaje bp Krzysztof Włodarczyk, który odprawił Mszę św. i błogosławił organizatorom biesiady.
Idea, która zrodziła się w głowie grupki przyjaciół przez pięć lat nabrała takiego rozmachu, że przerosła oczekiwania samych organizatorów.
- Mówiąc szczerze, po pierwszej edycji byliśmy mocno podłamani. Nie sądziliśmy, że ten pomysł chwyci. W tym roku w mundurach i strojach historycznych jest 150 osób, idea wykroczyła poza granice naszego regionu, a nawet kraju. Fenomenalne jest to, że poza nami, rekonstruktorami, angażuje się lokalna społeczność. Pierwsza konfrontacja była raczej chłodna, bo byliśmy obcy, nie wiadomo było, czego się po nas spodziewać, a dzisiaj i mieszkańcy okolicy zaczynają razem z nami bawić się historią - mówi Łukasz Gładysiak ze Studia Historycznego „Huzar”, główny inicjator biesiadowania w Komorowie.
- Od ubiegłego roku mocny nacisk kładziemy na to, by biesiada miała charakter multihistoryczny, pokazywała różne okresy także pomorskiej przeszłości. Stanowiska średniowieczne są barwne i… smaczne, bo się na nich piecze, gotuje, wędzi. Ale mamy także po raz pierwszy wielkopolską szlachtę - opowiada historyk.
Wszyscy, ramię w ramię, niezależnie od okresu i kontekstu historycznego zapraszają do zabawy, ale i ofiarowywania pieniędzy na rzecz kościoła, w cieniu którego odbywa się impreza.
- Zamieszanie, które robią pomaga w zbieraniu funduszy, łatwiej też starać się o jakąś pomoc. Bo w regionie już wszyscy słyszeli o Komorowie, a wiem i że znacznie dalej wiadomo, że u nas coś dobrego się dzieje - przyznaje ks. Jan Sosnowski, proboszcz parafii w Bukowie, do której należy komorowska świątynia.
Kiedy pięć lat temu rekonstruktorzy zaproponowali swoją pomoc, zabytkowy kościół był w tak złym stanie, że groziło jego zamknięcie. Dzisiaj mogą z niego bezpiecznie korzystać wierni i podążający Pomorskim Szlakiem Jakubowym pielgrzymi. Z każdym rokiem świątynia pięknieje.
- Dotacje, które otrzymaliśmy na ten rok oraz zbiórki pieniędzy pozwolą na wyremontowanie zakrystii oraz zrobienie stropu w kościele - dodaje duszpasterz.