Kilkudziesięciu wolontariuszy, długa lista darczyńców oraz cała rzesza gotowych zasilić konto darłowskiego hospicjum - tak najkrócej można podsumować tegoroczną edycję „Morza Miłości”.
W Darłowie nikogo nie trzeba przekonywać, że nawet najgłębsze morze składa się z kropelek.
- Od 12 lat gromadzimy takie „kropelki”. Zaczęliśmy zbierać środki, kiedy hospicjum jeszcze nie było. Było tylko miejsce w szczerym polu, w którym miała powstać ta tak bardzo potrzebna tutaj placówka. Zaczęliśmy organizować bale charytatywne, a pięć lat temu także letni festyn. Dzisiaj możemy się tylko cieszyć, że udało się zaszczepić ideę wspierania hospicjum - mówi Joanna Klimowicz, prezes Fundacji „Morze Miłości”.
Organizatorzy festynu charytatywnego, który od pięciu lat zalewa falą dobra darłowski rynek przyznają, że jedyne o co muszą się martwić to… pogoda.
- O nic więcej już właściwie martwić się nie musimy, bo nie brakuje ani darczyńców, ani wolontariuszy. To niesamowite, jak wiele osób zaangażowało się w to przedsięwzięcie! - przyznaje Danuta Woźniak.
W tym roku festynowi przyświeca idea rozbudowy hospicjum, która się już rozpoczęła. Kolejne skrzydło podniesie standard placówki. Znajdą się tam sale rehabilitacyjna i terapii zajęciowej, gabinety specjalistów i magazyny.
- Chcemy także wygospodarować tam pokoje dla rodzin, które będą chciały towarzyszyć w ostatnich dniach swoim odchodzącym bliskim - opowiada ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor Domu Hospicyjno-Opiekuńczego Caritas im. bp. Czesława Domina.
Nie ukrywa, że wszyscy przyjaciele hospicjum dodają zespołowi placówki otuchy i odwagi do działania.
- Nie byłoby hospicjum, gdyby nie pozytywny power płynący od ludzi angażujących się w to dzieło. Cały lipiec wspierały nas parafie nadmorskie, w których prowadzone były zbiórki, za co bardzo dziękuję proboszczom, tu rzesza ludzi ciężko pracowała, żeby zorganizować ten piknik, wszyscy pokazali, że mają wielkie serca - dodaje duszpasterz i podkreśla, że pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze.
- Nadrzędną sprawą jest propagowanie ruchu hospicyjnego. Ten piknik to także okazanie naszego wsparcia ludziom, których choroba przykuła do hospicyjnego łóżka, którzy przeżywają swoje ostatnie dni. To wszystko, co tu robimy jest dla nich - zauważa ks. Sendecki.