54 zawodników rywalizowało w Ustce nie tyle o medale, co o satysfakcję. 24 sierpnia na terenie OSiR odbyła się II Spartakiada Osób Niepełnosprawnych.
Druga edycja imprezy integracyjno-sportowej gościła 9 drużyn 6-osobowych z różnych DPS-ów, WTZ-ów oraz domu dziecka. Jedni, jak podopieczni DPS w Machowinie trenowali przed startem wiele dni po kilkadziesiąt minut dziennie, inni po dwóch, trzech kilkunastominutowych zaprawach stanęli na starcie. W gruncie rzeczy o wygranej zadecydują uwarunkowania fizyczne zawodników, a te są na tyle zróżnicowane (są tu osoby z lekką lub znaczną niepełnosprawnością fizyczną, niepełnosprawne umysłowo i chore psychicznie), że trudno o wyrównanie szans. Dlatego nie chodzi o wyczyn. - Spartakiada to przede wszystkim integracja. Chodzi o spotkanie i wspólną zabawę. Medale dostaną nie tylko zwycięzcy, ale wszyscy uczestnicy sportowych zmagań - mówi Monika Bill, dyrektor DSP w Lubuczewie, współorganizator przedsięwzięcia.
Spartakiadę otworzyły biegi indywidualne i w sztafecie, a po przerwie podjęto konkurencje dostosowane do osób niepełnosprawnych: "wyścigi rzędów", czyli zawodników związanych ze sobą liną, slalom z kijkiem i piłką, rzuty do celu, ślizg na nartach na trawie.
Wśród 54 zawodników są także podopieczni Caritasu - WTZ w Sycewicach: Klaudia i Maciej. Klaudia nie wygląda na zestresowaną, choć właśnie stoi na torze biegowym w oczekiwaniu na zmienniczkę w sztafecie. Za to Maciej tak przejmuje się wyścigiem, że odrzucił kule i w ciężkich butach ortopedycznych daje z siebie wszystko.
Sędzia główny spartakiady, a zarazem medalista paraolimpijski w piłce siatkowej Romuald Rasiak przyznaje, że sport wzbudza silne emocje i na twarzach niektórych zawodników maluje się rozczarowanie z przegranej czy wręcz złość. - U niektórych widać ten ząb niezadowolenia - ocenia. - Jeden z zawodników nawet zgrzytał zębami, ale kiedy mu powiedziałem "nie martw się, masz trzecie miejsce, jesteś na pudle", to dopiero dotarło do niego, że odniósł sukces.
- Takie spotkanie jest wyzwaniem dla osób niepełnosprawnych, ponieważ oni chcą pełnić takie same role, jak ludzie pełnosprawni - dodaje Małgorzata Oszmiańska, kierownik WTZ w Sycewicach. - Nasi podopieczni mocno przeżywają każdy występ. To ich wewnętrznie umacnia i buduje pewność siebie, ponieważ przez udział w zawodach czują się potrzebni i akceptowani.