W Polanowie odbyła się 16. Regionalna Pielgrzymka Trzeźwości. Wraz z przedstawicielami różnych Klubów Abstynenta pielgrzymowali ks. Jacek Maszkowski - proboszcz parafii w Polanowie, Grzegorz Lipski - burmistrz oraz bp Krzysztof Włodarczyk.
Bp Krzysztof Włodarczyk od lat pomaga osobom uzależnionym. Prowadzi dla nich rekolekcje, sam jest abstynentem, członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
- Osoby, które wyszły z uzależnienia od alkoholu, mają świadomość, że podstawowym warunkiem aby trwać w trzeźwości, jest abstynencja. To jest walka. Po pierwsze, trzeba unikać okazji sprzyjających piciu, a po drugie potrzebna jest siła ducha, żeby pozbyć się nawyku sięgania po alkohol. Uzależnieni wiedzą, że w tej walce niezbędna jest tzw. Siła Wyższa. Stąd ta pielgrzymka, ponieważ są osoby, które doszły już do tego etapu, że dla nich tą Siłą Wyższą jest łaska Pana Boga. Można więc powiedzieć, że ta dzisiejsza pielgrzymka to szukanie pomocy z wysoka - mówi biskup.
W dorocznej pielgrzymce biorą udział nie tylko sami trzeźwi alkoholicy, ale także członkowie ich rodzin, znajomi, przyjaciele oraz osoby, którym po prostu droga jest sprawa trzeźwości.
Jak zauważa bp Włodarczyk, z powodu alkoholizmu jednej osoby cierpi wiele innych osób - szczególnie tych najbliższych. - Rodzina, w której jest alkoholik nie funkcjonuje normalnie. Następuje rozbicie relacji, co w konsekwencji powoduje ogromne cierpienie. Dobrze więc, że najbliżsi szukają pomocy u Pana Boga, aby stał się cud wyzwolenia - przyznaje biskup, który podkreśla jednak, że rola drugiego człowieka w wychodzeniu z uzależnienia jest nieodzowna.
- Spotkanie z innymi, którzy mają problem alkoholizmu w rodzinie, może pomóc w znalezieniu sposobu na to, jak zachować się wobec osoby uzależnionej, żeby było to prawdziwie skuteczne. Nadopiekuńcza miłość nie pomaga. Czasami ze źle rozumianej miłości robimy coś, co jeszcze bardziej wpędza człowieka w uzależnienie. Wobec alkoholika potrzeba miłości twardej i odpowiedzialnej - mówi biskup.
Jego słowa potwierdza p. Jerzy z Bobolic, który cieszy się trzeźwością już od 19 lat. Jak mówi uratowali go pracodawca i żona.
- Piłem bardzo dużo aż w końcu wyrzucono mnie z pracy, ponieważ miałem do czynienia z maszynami, które mogły stwarzać niebezpieczeństwo. Już po 5 dniach byłem z żoną na leczeniu. Postawiła mi ultimatum: "Albo trzeźwiejesz, albo pakuj się". Nie było gdzie pójść, więc nie miałem wyjścia. Jestem wdzięczny żonie i pracodawcy, że mnie wtedy wyrzucił - przyznaje p. Jerzy.
Ewelina Marcinkowska z Koszalina przyjechała na pielgrzymkę z 7-letnim synem. Nie pije od 6 miesięcy. Walczy o siebie także dlatego, że jest matką. Nie mogła dłużej pozwolić na to, żeby jej dziecko nie miało odpowiednich warunków do życia.
- Przeszłam terapię. Bardzo mi pomogła. Samemu nie da się walczyć, dlatego jestem tutaj. Jeżeli ja nic ze sobą nie zrobię, to jaka przyszłość czeka moje dziecko - pyta się koszalinianka. - Chcę być trzeźwa. Życie wygląda wtedy zupełnie inaczej - dodaje.
Pielgrzymi rozpoczęli wędrówką przy kościele parafialnym. O godz. 15 bp Krzysztof Włodarczyk przewodniczył Mszy św. przy pustelni na Świętej Górze Polanowskiej.