O tym, jaki wpływ na literacką przygodę z Piastami miał prezydent USA, jak reagują profesorowie na to, że ich studenci w tajemnicy „dziabną sobie Cherezińską”, i co powinno być newsami dnia opowiadała w rodzinnym mieście autorka bestsellerowych powieści historycznych.
Pisze o naszej historii bez napuszenia, patosu i kompleksów. Sprawia, że imiona plączące się we wspomnieniach z lekcji historii stają się żywe i… jakby bardziej prawdziwe. Przekonuje, że z Piastami (i Piastównami!) można się zaprzyjaźnić. Nagle okazuje się, że nasza przeszłość jest ekscytująca.
- To jest ciągle najpierw pasja, potem praca - mówi o swoim pisaniu Elżbieta Cherezińska.
Każdego roku na rynek trafia jedna jej książka. I od razu odnosi wydawniczy sukces.
- Każda z nich wymaga ogromnej pracy, siedzenia w źródłach, kontaktów ze specjalistami. W genach odziedziczyłam pewną skłonność do przesady i Bogu dzięki, że przenosi się ona jedynie na pisanie książek - przyznaje ze śmiechem.
Elżbieta Cherezińska mieszka w Kołobrzegu, jednak chętnie odwiedza Piłę, swoje rodzinne miasto. Ma tu rodzinę, przyjaciół i wielu fanów, którzy także przyszli do Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej, żeby spotkać się z autorką.
W pilskiej bibliotece pisarka opowiadała o swoim warsztacie pracy, o sympatii do bohaterów swoich powieści, a także o współpracy z historykami i namawianiu naukowców do pracy z kimś, kto miesza fakty z fikcją.
- Pierwszą książką, przy której pracowałam z historykami była historią getta łódzkiego. Ale tam było oczywiste, że i historykom, i mnie zależy na tym samym. Archiwum getta łódzkiego jest przeogromne, to są kilometry akt, setki zdjęć i materiałów. Oni mieli pełną świadomość, że nie są w stanie przebić się z wykonaną przez siebie robotą do świadomości społecznej. Bo kto z nas w sobotę przy kawce przeczyta sobie kroniki getta łódzkiego? - mówi Cherezińska.