- Dzisiaj ludzie tak mało się zastanawiają, nie żłobią swoich mózgów, albo żłobią je popkulturą - mówi jedna z uczestniczek kołobrzeskiej "Herbertiady". Zakończyła się 18. edycja ogólnopolskiego przeglądu twórczości jednego z najwybitniejszych polskich twórców.
- Jest to impreza, której program należy raczej do obszaru kultury wysokiej. Nie ma tutaj propozycji lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie jest to więc oferta dla każdego. Ale z frekwencją było naprawdę dobrze - cieszy się Katarzyna Pechman, dyrektor artystyczny przeglądu, reprezentująca kołobrzeskie stowarzyszenie Katolicka Inicjatywa Kulturalna.
Na sali widowiskowej Regionalnego Centrum Kultury pojawiali się widzowie nie tylko z Kołobrzegu.
- Przyjechaliśmy z mężem na wczasy i trafiliśmy na "Herbertiadę". Co nas skusiło? Po prostu Herbert. W jego twórczości urzekło mnie to, że skłania ona do myślenia - mówi Hanna Ostrowska z Poznania.
- W Herbercie pociąga mnie głębia. To nie jest poezja powierzchowna. Trzeba się nad nią trochę zastanowić. Dzisiaj ludzie tak mało się zastanawiają, nie żłobią swoich mózgów, albo żłobią je popkulturą. Smutno mi z tego powodu - przyznaje Anna Krupska-Śliwiak z Krakowa, żona urodzonego we Lwowie poety Tadeusza Śliwiaka, która do Kołobrzegu przyjechała specjalnie na "Herbertiadę".
- Miałam niezwykłe szczęście poznać osobiście Zbigniewa Herberta. Przychodząc tutaj wracam więc także do szczęśliwych dni mojej młodości - dodaje mieszkanka Krakowa.
"Herbertiada" cieszyła się sporą frekwencją. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
O swojej fascynacji poetą opowiada także Katarzyna Pechman: - Poza twórczością Herberta, którą sobie niezwykle cenię, przyciąga mnie do niego prawda, która przebijała się przez całe jego życie. Łączył w sobie geniusz i erudycję z postawą moralną.
Tegoroczna "Herbertiada" trwała aż trzy dni - od 22 do 24 września. Przegląd rozpoczął się warsztatami recytatorskimi dla młodzieży, które 21 września poprowadziła aktorka Agata Piotrowska-Mastalerz.
Następnego dnia, w piątek 22 września, odbył się konkurs, w którym 23 uczniów szkół ponadgimnazjalnych z całej Polski wykonywało utwory Zbigniewa Herberta. Oceniało ich jury w składzie: Andrzej Mastalerz (Teatr Polski w Warszawie), prof. UG Kazimierz Nowosielski i Helena Elert (polonistka - Kołobrzeg).
Podczas tegorocznej "Herbertiady" znalazł się także akcent związany ze Lwowem, czyli miastem, w którym urodził się Zbigniew Herbert. W piątek 22 września widzowie mogli zobaczyć monodram "Z domu niewoli" oparty o twórczości międzywojennej poetki Beaty Obertyńskiej, w wykonaniu Elżbiety Lewak, aktorki z Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Sama poetka również przez wiele lat mieszkała we Lwowie. - Publiczność wychodziła ogromnie poruszona - mówi Katarzyna Pechman.
W sobotę 22 września poezję samego Herberta recytowali Andrzej Mastalerz i Marta Wągrocka. - Królowała też poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, twórcy, którego Zbigniew Herbert niezwykle cenił. To nie była już recytacja, ale koncert w wykonaniu Sławomira Zygmunta (śpiew) i Krzysztofa Domańskiego (gitara) - precyzuje Katarzyna Pechman.
Zespół Studia Artystycznego im. Ziembińskich wykonujący spektakl "S.A.L.I.G.I.A" ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Głównym wydarzeniem ostatniego dnia "Herbertiady" było przedstawienie, trans-opera "S.A.L.I.G.I.A" w wykonaniu zespołu ze Studia Artystycznego im. Ziembińskich, działającego przy Centrum Kultury 105 w Koszalinie.
- Trans-opera to przedstawienie, w którym aktorzy wykonują utwory muzyczne, podejmując jednocześnie różne zadania aktorskie, tworząc obrazy. Mamy więc tutaj do czynienia z muzyką, choreografią, światłem. Nie jest to po prostu koncert, ale prawdziwy spektakl - wyjaśnia Ewa Czapik-Kowalewska, reżyser.
Przedstawienie składa się z 22 piosenek, do których muzykę skomponował Przemysław Gintrowski, teksty czerpiąc od różnych twórców, m.in. Zbigniewa Herberta, Justyny Holm, Agnieszki Osieckiej, Jacka Kaczmarskiego.
- Wszystkie te piosenki znane są w tzw. obiegu bardowskim. Tutaj pojawiają się w aranżacji Rafała Kowalewskiego, w wielogłosie z dodatkiem obrazu i inscenizacji - wyjaśnia Ewa Czapik-Kowalewska.
Nazwa spektaklu "S.A.L.I.G.I.A" to akronim składający się z pierwszych liter łacińskich słów odpowiadających siedmiu grzechom głównym. Jest to bowiem opowieść o historii Polski, odwołująca się do konkretnych wydarzeń, pokazująca, jak grzechy główne Polaków, takie jako choćby pycha, zazdrość, czy gniew, wpędzały Polskę w kłopoty. Autorzy spektaklu wskazują także na pozytywne rozwiązanie i możliwość uniknięcia klęski dzisiaj. - Treści, do których odnoszą się teksty tych piosenek są bowiem wciąż aktualne - zaznacza Ewa Czapik-Kowalewska.
Część artystyczną "Herbertiady" prowadziła dziennikarka Anna Popek.
Patronat medialny nad imprezą sprawował m.in. "Gość Niedzielny".
Katarzyna i Jacek Pechmanowie, organizatorzy "Herbertiady" oraz Anna Popek, prowadząca część artystyczną. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość