...płynęła obficie strumieniami. Choć pogoda uczestników Różańca do Granic nie rozpieszczała, to jednak nie zdołała ich złamać. – Deszcz nie jest nam straszny. To jedna z najwspanialszych sobót – mówi Janina Borowska z Charzyna.
koszalin@gosc.pl W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Różaniec do Granic odbywał się w 18 nadmorskich miejscowościach. 7 października prawdziwa fala zalała plaże, tym razem od strony lądu. Była to fala modlących się ludzi. W tym przypadku można chyba mówić o różańcowym pospolitym ruszeniu. Z głębi diecezji do kościołów stacyjnych z prawie 100 parafii przybyło nad Bałtyk ponad 7 tys. osób. Jest to liczba pielgrzymów z samych tylko oficjalnie zgłoszonych grup. Do tej rzeszy uczestników trzeba jeszcze doliczyć tych, którzy przyjechali indywidualnie oraz mieszkańców parafii, w których odbywały się spotkania. – Zostawiliśmy domy, różne zajęcia i jesteśmy tutaj, biorąc do ręki różaniec. Jaki jest sens tego wydarzenia? – pytał bp Edward Dajczak zgromadzonych w kołobrzeskiej bazylice. – Dzisiaj na całym świecie będą zapadały różne decyzje: dobre i złe, te, które wspomogą ludzkość, i te, które będą ją krzywdziły. My teraz w pokorze przed Jezusem i z różańcem w ręku, idąc w głąb tajemnic miłości, będziemy dziś służyć światu, pięknie i niezwykle owocnie. To są momenty, które tworzą nową jakość. Jesteśmy tutaj także dla tej części świata, która jest daleko od Ewangelii, zdominowana nienawiścią i zagubieniem, brakiem dróg i nadziei. Świata ludzi, którzy się gubią – podkreślił biskup.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.