Na wałeckiej plebani wrze. Zaczęły się tam spotykać dwie duże grupy. Jedzą, śpiewają... Po co?
Kapucyni z parafii św. Antoniego Padewskiego w Wałczu postawili na sprawdzone formy ożywiania życia parafialnego. A że mają one dotrzeć do osób żyjących także z dala od Kościoła, są nienachalne. Ot, kolacja, wykład o wierze i śpiew (który dopiero po kilku spotkaniach objawi się jako modlitwa uwielbienia). Kurs Alfa. Łącznie z tegoroczną – 4. i 5. edycją – Alfa dotarła tu do ok. 400 osób. Jak przyznaje br. Waldemar Korba, proboszcz parafii, który przeszczepił pomysł ze swojej poprzedniej placówki w Wołczynie, początki nie były łatwe, bo zaczęło się od grupy wiekowej „60 plus”. Co ciekawe, nie tylko ożywiło to tę starszą część parafii (która teraz jest świetnym zapleczem wielu inicjatyw), ale z każdym kolejnym kursem, zataczając coraz szersze kręgi, zaczęto docierać do osób oddalonych od Kościoła, żyjących w związkach niesakramentalnych, ludzi nieochrzczonych. – Kurs Alfa to nie jest akcja. Im dłużej prowadzi się go w parafii, tym częściej Pan Jezus przyprowadza ludzi z coraz dalszej podróży. Ci którzy go przeszli, docierają do następnych. To trwa, ale przynosi owoce – zaświadcza br. Waldemar. 10 tygodni, 10 wieczorów przedzielonych weekendem rekolekcyjnym. Bratu Waldemarowi śmieją się oczy, bo właśnie na tym wyjazdowym spotkaniu dzieją się z uczestnikami takie rzeczy… – Radość, która się budzi, jest niesamowita, sprawia, że chce się iść jeszcze dalej – potwierdza Krzysztof Ciesielski, który razem z żona Agnieszką prowadzi od 5 października Alfę dla 70 dorosłych. – Po zakończeniu poprzedniego kursu tylko jedna osoba się wykruszyła. Reszta albo zaczęła się pojawiać w kościele parafialnym, albo – tak jak ja z żoną, – weszła do Odnowy w Duchu Świętym czy innej grupy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.