Muzealnicy zaprezentowali materiały z kolejnego sezonu podwodnych badań przeprowadzanych w ramach projektu "Wraki Kołobrzegu".
Pionierska inicjatywa Muzeum Oręża Polskiego ma na celu rozpoznanie wód morskich w pobliżu wejścia do portu w Kołobrzegu pod kątem występowania stanowisk archeologicznych oraz historycznych wrakowisk. Od ubiegłego roku muzealnicy przeszukują dno morskie, lokalizują, ewidencjonują, a także wydobywają na powierzchnię kruchy przeszłości, które kryje Bałtyk.
- Do tej pory nie prowadzono żadnych systematycznych badań archeologicznych na tym terenie - przyznaje Aleksander Ostasz, Muzeum Oręża Polskiego, a zarazem kierownik całości prac projektu.
Kołobrzeg ze względu na swoje położenie w środkowej części południowego wybrzeża Bałtyku stanowił od zarania dziejów ważny ośrodek handlowy. Silne sztormy nawiedzające tę część wybrzeża powodowały liczne wypadki i zatonięcia jednostek pływających. Dodatkowych morskich strat przysparzały konflikty zbrojne, sam port dwukrotnie był niszczony. Przez całą wojnę kołobrzeski port był niemiecką bazą morską a od 1945 r. spełniał rolę ważnego punktu ewakuacyjnego. Jak wiele jednostek poszło na dno w okolicach Kołobrzegu pokazuje mapa, która powstaje w ramach projektu.
Wraki Kołobrzegu III
Po Bitwie
W tym roku prace prowadzono na 3 stanowiskach. Przeprowadzono badania nierozpoznanego jeszcze wraku, znajdującego się na zachód od wejścia do portu w Kołobrzegu, ponownie obejrzano kotwicę z zerwanym łańcuchem, nurkowie wrócili też do wraku niemieckiego promu desantowego, który eksplorowali podczas ubiegłego sezonu.
- Zainteresowała mnie wówczas tarcza od armaty. W tym roku udało się nam odkopać samo działo. To armata
Podczas prac odkryto, że na jednym z wraków znajdują się zasypane piaskiem różnego rodzaju skrzynie z nieznanym ładunkiem.
Projekt "Wraki Kołobrzegu" - Z punktu widzenia muzealniczego nawet mało cenny przedmiot jest skarbem, bo jest źródłem historii i badań, które mogą ujawnić zupełnie nieoczekiwane opowieści. Pod tym względem takie znaleziska są „złotymi pociągami”, i to znacznie ciekawszymi niż skarby - mówi Lech Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie, które współpracuje przy projekcie.
Kiedy tylko pogoda pozwoli, muzealnicy podejmą próbę podniesienia z dna odnalezionych skarbów, m.in. kotwicy i armaty.
- Są już wszystkie potrzebne pozwolenia, mamy też pieniądze, chociaż tych zawsze nam potrzeba. Wydobycie armaty będzie trudne i kosztowne, ale znacznie droższe będą konserwacja i remont. Nie jesteśmy nawet w stanie oszacować kosztów, bo nie wiemy, w jakim stanie jest to działo. Zależy nam jednak, bo to ewenement, którym nie będzie się mogło pochwalić żadne inne polskie muzeum - dodaje dyr. Ostasz.