Parter opanowały jeże. Jest też sójka z kuprem wyskubanym przez kota, kawka, która nie chce odlecieć, i żółw uciekinier. Na piętrze, pod dziewiątką, mieszkają gołębie. Swoje miejsce ma też sarna i lis. Każdy dziki znajdzie tu schronienie.
Na – nomen omen – Franciszkańską nie przyjeżdża się z pustymi rękoma. Wyciągnięte z bagażnika worki marchewek i jabłek witane są z życzliwością. – Przydadzą się też: ziarno, mleko w proszku, siano, a nawet żołędzie, czarny bez, buczyna. Nie wspominając o specjalistycznej karmie – wylicza Edyta Pudzianowska, otwierając furtkę ukrytego na końcu wyłożonej płytami drogi domku jednorodzinnego. Pani prezes właśnie skończyła rozpinać siatkę zabezpieczającą. Albo zbijać palety na podwórku. Albo sprzątać, zamiatać, karmić. I już od furtki słychać, że lokatorzy tej posesji zwyczajni nie są.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.