Najpierw w kościele, potem w porcie mieszkańcy Darłówka wspominali zmarłych ludzi morza. Na przesuwanych w palcach paciorkach różańca odliczali bliskich, którzy odeszli na wieczną wachtę.
Na kolejnych stacjach przedstawiciele morskich zawodów - rybacy, żołnierze i ratownicy - przywoływali kolejne nazwiska.
Rafał Bocheński zna je wszystkie. - Wiele z tych osób to bliscy. Jeśli nie przyjaciele, to rodzina znajomych. Pamiętamy tych, którzy poświęcili swoje życie morzu. Zmarli na lądzie, ale wcześniej przepracowali wiele lat, pływając, łowiąc ryby, służąc, spiesząc z pomocą. Z wieloma z nich dobrze się znaliśmy - kiwa głową darłowski rybak.
O tym, że praca na morzu do najłatwiejszych nie należy, wie doskonale. - Zawsze myśli się o tym, że trzeba wrócić na ląd, trafić między te dwa światełka na główkach portu, bo jak je widać, to już dom. Ale morze to żywioł, chyba każdy doświadczył przynajmniej raz, że to nie takie proste. Dlatego nie da się pływać bez Bożej pomocy. Nawet kiedy ustrój próbował nam Pana Boga zdelegalizować i zabrać, na każdej jednostce w kubryku było napisane: "Bóg z nami". Czy wolno było, czy nie wolno. Jak człowiek z żywiołem się mierzy, to pokornieje - dodaje z uśmiechem.
Na ostatniej stacji wspominali tych, którzy nie wrócili z ostatniego rejsu.
- To ważne i potrzebne nabożeństwo. Trudno mi nawet mówić - przyznaje pani Wiesława, która chwilę wcześniej wrzuciła do wody wianek i postawiła świeczkę pod pomnikiem. - Mąż 32 lata był rybakiem. Każde wyjście w morze to był strach, modliłam się, żeby bezpiecznie wrócił. Bo to nie wszystkim dane. Tutaj wspominam szwagra, który nie wrócił z morza - pokazuje jedno z nazwisk wypisane na tablicy u stóp białej Madonny trzymającej rybacką sieć.
- Kiedy w ubiegłym roku po raz pierwszy zaproponowałem nabożeństwo za naszych ludzi morza, wielu parafian wzruszonych podchodziło i dziękowało za ten dar wspólnej modlitwy. Zastanawialiśmy się też, jak chcielibyśmy w przyszłości kształtować te nabożeństwa. Zgłosił się parafianin, który zaproponował pomoc - mówi o. Sebastian Fierek, proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana M. Kolbego i przełożony tutejszego klasztoru. - Wszyscy tutaj jesteśmy w jakimś sensie związani z morzem. I widzimy potrzebę umacniania więzi, rozbudzania poczucia tożsamości i budowania wspólnoty. Ta dzisiejsza modlitwa jest jednym ze sposobów, ale rodzą się już kolejne - dodaje franciszkanin.
Jednym z nich było spotkanie po nabożeństwie na "Morskich opowieściach w herbacianym aromacie". Tematem przewodnim tegorocznego spotkania w hotelu "Apollo" było 55-lecie lotnictwa morskiego na ziemi darłowskiej.