Od stycznia sławoborska podstawówka będzie miała nowych uczniów. Skąd? Z Afryki! Dzięki prowadzonej zbiórce dzieci z Namibii będą zdobywać wykształcenie.
Uczyć się będą u siebie w kraju, ale honorowo zostaną także przyjęte do szkolnej społeczności oddalonej o tysiące kilometrów. Uczniowie z malutkiego Sławoborza już nie mogą się doczekać, żeby poznać nowych kolegów.
Słodkie pomaganie
Wiktoria zrobiła kanapeczki, Marysia – naleśniki. Na pierwszej przerwie zdrowe przysmaki cieszą się mniejszym zainteresowaniem niż kolorowy tort Kuby, ale i one znikną najdalej po trzeciej lekcji. Za to oklejone puszki się zapełnią. – Wolałybyśmy mieć koleżankę, bo wtedy byłoby nas po równo. Na razie w klasie chłopaki mają przewagę – mówią dziewczynki z VIb. To ich klasa przygotowała na dzisiaj kiermasz z pysznościami, które sprzedawane są na przerwach. Stoły rozstawione na pół korytarza nikomu nie pozwalają przejść obojętnie. Na słodkie przekąski dają się skusić i dzieci, i dorośli. – To dla dzieciaków większe wyzwanie niż zwykła zbiórka, ale też większe zaangażowanie emocjonalne. Swój duży udział mają też rodzice, którzy przygotowują te pyszności – przyznaje Agnieszka Emerle, nauczyciel języka angielskiego i wychowawca VIb. – Dzieci są podekscytowane możliwością pomagania. Wiedzą doskonale, że są takie miejsca na świecie, gdzie dzieci nie mają możliwości nauki – dodaje. O tym, czy honorowym uczniem ich klasy zostanie chłopiec, czy dziewczynka, mali sławoborzanie dowiedzą się w styczniu, gdy w namibijskiej szkole rozpocznie się nowy rok szkolny.
Prezent dla misjonarki
Akcję zainicjowało Szkole Koło Caritas, ale w zbiórkę włączyła się cała szkoła. Każda klasa chciała przygotować swój kiermasz. – W wakacje odwiedziła nas s. Anna, misjonarka, której mama mieszka w Sławoborzu. W tym roku obchodziła 25-lecie swoich ślubów. Pomyśleliśmy, że zrobimy jej jakiś prezent. A ponieważ opowiadała, jak trudno się żyje dzieciom w Namibii, postanowiliśmy wspomóc ich edukację – opowiada Ewa Horanin, katechetka sławoborskiej podstawówki i opiekun SKC. W akcję włączyły się też mamy, babcie, ciocie uczniów, które pomagają w przygotowaniu cotygodniowego kiermaszu. – A my mieliśmy też loterię. Fanty dostałem od mamy z pracy: kubki, odblaski, pluszaki, długopisy. Wszystko poszło! – cieszy się Aleks z Va. – Rodziców trzeba było trochę ponamawiać na początku, ale potem już pomagali. Mama zrobiła ze mną owocowe szaszłyki i kisiel – dopowiada Oliwia. Minimum, które przyjęli, to 300 zł. – Nam brakuje 30 złotych, ale mamy plan. Chcemy jeszcze zrobić dodatkową akcję – zapewniają Magda i Paulina. Czy można było zrobić zwykłą zbiórkę, bez takiego zamieszania, szykowania i wysiłku? – Można było. Ale tak jest większa frajda – śmieją się siódmoklasistki.
Szkoła to luksus?
Najczęściej jednak wynik finansowy przekracza oczekiwania. – Trochę było trudno, ale uzbieraliśmy 835 złotych – Zuzia i Filip są dumni z kolegów. Filip nie ma wątpliwości, że warto było się pomęczyć. – Poruszyło mnie, że tam tak ciężko się dzieciom żyje. No i że my też możemy coś zrobić – mówi trzecioklasista. – Dla nas szkoła to obowiązek, dla nich, chociaż trudno w to uwierzyć, luksus, o którym marzą – dodaje z uśmiechem. Drugoklasiści też już są prawie gotowi na swoją kolej. – Musimy jeszcze kupić łyżeczki, kubeczki, talerzyki, serwetki. Będziemy robić galaretkę, popcorn, watę cukrową, koreczki, babeczki i sałatkę owocową. I będzie loteria. Fanty zebraliśmy u siebie w domach: pluszaki, gry, książki i płyty z bajkami – wyliczają Maciek i Milenka. Ewa Horanin nie ma wątpliwości, że akcja przynosi wymierne korzyści, nie tylko finansowe. I nie ogranicza się wyłącznie do pomagania dzieciom w Afryce. – To też ćwiczenie z rachunków, bo trzeba zebrane pieniądze policzyć; z bankowości, bo dzieci same idą wpłacić gotówkę na konto; z geografii, bo trzeba się dowiedzieć, dokąd ta pomoc idzie, a za chwilę z angielskiego, bo będziemy prowadzić korespondencję z naszymi kolegami. Nie wspominając o tym, że akcja bardzo integruje dzieci – zauważa katechetka. Konto namibijskich kolegów zasili też sprzedaż różańców, które uczniowie sławoborskiej podstawówki własnoręcznie wykonywali. A przy szkole stanął specjalny kontener, który dzieci codziennie zapełniają makulaturą. Dzięki tej zbiórce ma powstać w Namibii studnia.