Pomysł jest prosty: potrzebujące rodziny precyzują, czego im najbardziej potrzeba, a ci, którzy chcą pomóc kupują konkretne rzeczy. Zimowe buty, opał, kołdrę, pralkę… Wolontariusze z Kołobrzegu zachęcali do udziału w kolejnej edycji Szlachetnej Paczki.
Nie straszne im listopadowe słoty i nadmorskie wiatry. Wbrew pogodowym niedogodnościom wyszli na ulice i przekonywali, że nic nie sprawia takiej radości, jak obdarowanie potrzebujących.
- Czemu to robię? Bo ja naprawdę lubię ludzi! - śmieje się Sylwia Pietroń wskazując napis na swojej koszulce. - Tu powinno być nawet napisane: „kocham”. I chcemy, żeby inni poczuli to samo, co my. Bo to najlepsze, co możemy zrobić: dać coś z siebie innym - przekonuje liderka kołobrzeskiego rejonu Szlachetnej Paczki.
Dla potencjalnych darczyńców przygotowali happening pod ratuszem miejskim z muzykowaniem, loterią, ciastem i gorącą zupą, która ze względu na pogodę cieszyła się powodzeniem. W ten sposób informowali kołobrzeżan, że baza rodzin już jest otwarta.
- Więc wchodzimy na stronę www.szlachetnapaczka.pl, wybieramy rejon, czytamy spisane tam historie i… uszczęśliwiamy jakąś rodzinę. W tym roku w Kołobrzegu i okolicach mamy do obdarowania 24 rodziny. 13 kolejnych czeka jeszcze na rozpatrzenie. A mamy możliwość pomóc jeszcze innym - zachęca Sylwia Pietroń.
Kacperek na happening otwierający tegoroczną edycję Szlachetnej Paczki przyszedł z mamą. A właściwie przyjechał w nosidełku. Bo najmłodszy z kołobrzeskich wolontariuszy ma dopiero 5 miesięcy.
- Pomyślałam, że skoro mam teraz więcej czasu, bo jestem z Kacperkiem w domu, mogę też zrobić coś dla innych - mówi Agnieszka Kulig, która w tym roku dołączyła do ekipy Szlachetnej Paczki. - I nie mam wątpliwości, że tegoroczne Boże Narodzenie będzie wyjątkowe. Nie tylko dlatego, że nasza rodzina się powiększyła, ale także dlatego, że mamy swój udział w czymś tak pięknym i możemy dawać ludziom radość.
Wcześniej wolontariusze spotykali się z rodzinami, poznawali ich historię i określali, jaka pomoc da im szansę na trwałe wyjście z trudnej sytuacji i będzie dla nich impulsem do zmiany. Bo to nie sztuka dać komuś lodówkę czy nowy materac. Ważniejsze dać nadzieję.
Sylwia doskonale wie, co to znaczy.
- Moja rodzina była kiedyś w bardzo trudnej sytuacji. W naszym życiu pojawili się ludzie, dzięki którym dzisiaj stoimy na własnych nogach. Dla mnie udział w Szlachetnej Paczce to spłacanie swoistego długu - mówi liderka kołobrzeskiego rejonu.
- Czasami to, że ktoś przyjdzie, wysłucha, potrzyma za rękę jest w ostatecznym rachunku ważniejsze niż prezenty. Zresztą nasza akcja nie kończy się 8 i 9 grudnia, gdy rozwozimy paczki. Jeśli tylko nasze rodziny wyrażą taką wolę, towarzyszymy im dalej, wspieramy i wyciągamy z marazmu. Czasami to pomoc prawna, a czasami sprzątanie mieszkania czy zawiezienie do lekarza - dodaje.
Podczas poprzedniej edycji Szlachetnej Paczki łączna wartość materialna przekazanej pomocy przekroczyła 47 mln zł. W tym roku 11,1 tys. wolontariuszy odwiedziło już ponad 33 tys. rodzin. Organizatorzy szacują, że podczas XVII edycji Paczki liczba rodzin włączonych do projektu przekroczy 20 tys.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się