Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Przeszłość (nie)zapomniana

Lokalna historia może być jak kinowy scenariusz. Dlatego kręcą o niej filmy.

Najnowszy obraz z cyklu „Koszalin. Historie zapomniane” opowiada o pierwszych powojennych miesiącach na tzw. Ziemiach Odzyskanych.

Zaiskrzyło

Zaczęło się od teledysku, do którego Arkadiusz Pater z Projektu Filmowego JART zaprosił grupę pasjonatów historii. Między filmowcem i rekonstruktorami coś zaiskrzyło – pomyśleli, że warto wykorzystać wspólne pasje do zrobienia czegoś ważnego. Opowiedzieli historię Piotra Karpowicza, uczestnika dwóch powstań: wileńskiego i norylskiego, które wybuchło w gułagu, gdzie został zesłany. Film trafił do szkół i spotkał się z życzliwym przyjęciem. Najnowsza produkcja opowiadająca o powojennej konspiracji niepodległościowej będzie także pomocą w opowiadaniu o współczesnych dziejach tzw. Ziem Odzyskanych.

– Zależy nam na tym, żeby opowiadać o historii lokalnej, pokazywać bohaterów z sąsiedztwa. Być może ich wspomnienia są dla dzisiejszego młodego pokolenia trudne w odbiorze. My pokazujemy ich niemal jak rówieśników widzów, może niewiele starszych kolegów, których przekaz jest uwspółcześniony, żywy – wyjaśnia Marcin Maślanka z Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Gryf”. – Przekaz obrazkowy jest szybciej przyswajany. To, co zawarte jest w kilometrach akt, można opowiedzieć w ciągu dwóch, trzech minut. Odbiór jest zupełnie inny. Sceny rekonstrukcyjne pozwalają też uruchomić wyobraźnię, wczuć się w to, o czym mówi podręcznik – dodaje Marcin Maślanka.

Bez „okej”

Dla Hani Telegi rekonstrukcja to nie pierwszyzna. Zazwyczaj jednak stała po „dobrej stronie mocy”. Odtwórczyni roli Inki tym razem wcieliła się w osobę, która zdradziła młodziutką sanitariuszkę V Wileńskiej Brygady AK. – To było wyzwanie – być czarnym charakterem. Wprawdzie na początku Regina naprawdę pomagała, ale cały czas miałam z tyłu głowy, że będę musiała „wsypać” kolegów. Zagranie zdrajcy to jednak dyskomfort – przyznaje odtwórczyni roli Reginy Mordas-Żylińskiej. Zaufana łączniczka Łupaszki, jako pracownica Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Koszalinie, załatwiała dokumenty legalizacyjne dla członków podziemia. Pośredniczyła w kontaktach między majorem a ludźmi konspiracji na terenie ówczesnych województw szczecińskiego i pomorskiego.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy