Był to pewnie jeden z najmniejszych orszaków w kraju. W kolędowym korowodzie w Ciosańcu szło kilkadziesiąt osób. Obejście wioski zajęło im mniej niż pół godziny. Warto było? Zdecydowanie!
Orszak Trzech Króli w Ciosańcu, niewielkiej miejscowości należącej do parafii w Pniewie k. Okonka, odbył się po raz pierwszy.
- Bardzo się cieszę, że to inicjatywa oddolna - mówi ks. Andrzej Dydko - proboszcz. Na pomysł dołączenia do ponad 600 orszakowych miejscowości w Polsce wpadły panie z Żywego Różańca. To one wszystko zorganizowały, od klejenia koron, przez szycie strojów, po pieczenie ciast. Po raz kolejny udowodniły, że ich róża nie tylko z nazwy jest żywa. (Nasz materiał o przygotowaniach do orszaku w Ciosańcu TUTAJ).
Orszak miał wyjątkowy charakter. Miejscowość jest niewielka, dlatego przez cały czas trwania korowodu w każdym jej punkcie było słychać kolędy. - To jest forma ewangelizacji - przyznaje ks. Dydko.
Choć w Ciosańcu, jak na warunki diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, do kościoła chodzi dość sporo mieszkańców (nieco ponad 30 proc.) to jednak wciąż znaczna większość swojego kościoła, który jak na tak niewielką miejscowość jest ogromny, nie zauważa.
6 stycznia dzięki orszakowi nie dało się nie usłyszeć kolęd. Chyba, że ktoś szczelnie pozamykał okna w swoim domu. Jak mówią organizatorki wydarzenia, być może dzięki temu ktoś przypomni sobie o tym, że jest Pan Bóg.
W przebieg orszaku w Ciosańcu zaangażowały się także miejscowe dzieci. Były aniołkami i pastuszkami stojącymi i śpiewającymi obok żłóbka. - Uważam, że orszak to bardzo dobry pomysł. Dzieciom nie wystarczy opowiadać o Bogu, trzeba im też coś pokazać - mówi Karolina Stępień, mama jednego z aniołków.
Orszak zakończył się w parku obok kościoła. Po wspólnym kolędowaniu uczestnicy mogli skosztować wypieków przygotowanych przez panie z Żywego Różańca i napić się gorącej kawy i herbaty.
KONKURS. Szedłeś w Orszaku Trzech Króli? Rozpoznaj się na zdjęciu i wygraj nagrodę.
Szczegóły w niedzielę o 17.00.