Niespełna pół roku temu parafianie ze Słowina żegnali swojego proboszcza, życząc mu spokojnej emerytury. Dzisiaj żegnali ks. Grzegorza Krajewskiego, wypraszając dla niego niebo.
Tłumnie, w asyście strażackich drużyn, odprowadzali swojego byłego proboszcza na parafialny cmentarz, na którym spoczęły jego doczesne szczątki.
- Dziękujemy Bogu za niego. Przyszedł do nas proboszcz z prawdziwego zdarzenia. Zawsze był życzliwy, nigdy nie odmówił pomocy. Kiedy nawet były problemy z pogrzebem czy chrzcinami, najpierw patrzył na człowieka, nie na czyny - mówi Mirosław Gałuszkiewicz, sołtys Słowina. Ze wzruszeniem wspomina 14-letnie proboszczowanie ks. Grzegorza, bo niemal równocześnie rozpoczynali swoje urzędowanie.
- Nasz kościół był jak stodoła. Obskurny, bez obrazów, bez rzeźb. Nic nie było. Potrzebowaliśmy właśnie takiego pasterza. Potrafił zjednywać sobie ludzi. On mówił, czego by chciał, a my to robiliśmy. To dzięki niemu kościół wygląda dzisiaj inaczej - zapewnia.
Ks. Grzegorz Krajewski urodził się 3 listopada 1940 r. w Łodzi. Tam też przyjął święcenia kapłańskie i pracował w kolejnych sześciu parafiach. Zanim trafił nad morze, pełnił jeszcze posługę duszpasterską w diecezji opolskiej. W 1995 r. został mianowany rektorem wikariatu samodzielnego w Starym Krakowie, a następnie - pierwszym proboszczem powstałej tam parafii. W roku 2003 został inkardynowany do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i mianowany proboszczem parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Słowinie. Tu duszpasterzował przez 14 lat, do emerytury, na którą przeszedł z końcem lipca 2017 roku. Zmarł 7 stycznia 2018 r. w Domu Hospicyjno-Opiekuńczym Caritas w Darłowie.
Wolą zmarłego kapłana było, by na pogrzeb nie przynosić kwiatów. Zamiast tego prosił o ofiarę na rzecz darłowskiej placówki.
W homilii ks. Bogdan Podbielski podkreślał przywiązanie i troskę ks. Grzegorza do powierzonych jego duszpasterskiej opiece wiernych. - Kiedy odwiedzałem ks. Grzegorza w hospicjum, tak pięknie mówił o Panu Bogu, tak pięknie mówił o parafianach. Powiedział mi: „Nie musisz się martwić, rodzina parafialna jest wspaniała” - wspominał słowiński proboszcz, następca ks. Grzegorza.
Uroczystościom pogrzebowym w Słownie przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Dziękował zmarłemu za jego kapłańską służbę. - Zwłaszcza za ostatnie lata, kiedy, choć już mógł być na emeryturze, zgodził się zostać na parafii jeszcze jeden rok, i jeszcze jeden, i jeszcze następny. To było bardzo dużo. A kiedy odpowiadał „tak, chętnie”, dawał świadectwo, że służba kapłańska nie kończy się wraz z przejściem na emeryturę - podkreślał hierarcha, dzieląc się również świadectwem swojego pożegnania z ks. Grzegorzem.
- Byłem na kilka dni przed jego śmiercią w hospicjum. Rozmawialiśmy z księdzem dyrektorem o jego stanie zdrowia, bliskiej śmierci, ale także o tym, jak mocno ks. Grzegorz żyje kapłaństwem. To było świadectwo zatroskania o to, co zostawił po sobie w swoich parafianach, ale także osobistego przeżywania swojej wiary, przywiązania do Jezusa Chrystusa. Czując, ze zostało mu bardzo mało sił, skoncentrował się na tym, co najważniejsze: na miłości do Boga i potrzebie modlitwy - zaznaczał biskup Zadarko.
Prosząc o modlitwę za śp. ks. Grzegorza, prosił również o modlitwę w intencji zmarłego wczoraj ks. Andrzeja Rothera. Proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych zostanie pochowany w Katowicach. W intencji zmarłego kapłana odparowane zostaną Msze św. żałobne w parafiach, w których posługiwał jako proboszcz: dzisiaj w Gościnie, jutro o godz. 18 w Broczynie i w niedzielę o godz. 11 w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białogardzie.