Jest ich ponad 5 tys. Wspierają sprawę powołań – modlitwą, a często ofiarą z własnego cierpienia. – Odczuwamy, że jest siła, która daje nam impet, abyśmy dalej szli za Panem – mówi o ich działaniu ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor koszalińskiego seminarium.
Przyjazd członków Rodziny Przyjaciół Seminarium Koszalińskiego jest zawsze okazją do spotkania wspólnoty seminaryjnej z jej duchowymi i materialnymi dobroczyńcami. – Ci ludzie bardzo mocno nas wspierają. Kiedy tu przyjeżdżają, możemy zobaczyć, że idąc drogą formacji, nie jesteśmy sami. Oni nas niosą, ofiarowują swoje modlitwy, cierpienia, a także pomoc materialną. Myślę, że śmiało możemy powiedzieć, że wielu z nich traktuje nas jak swoich synów czy wnuków. Nieprzypadkowo wspólnota ta nazywa się rodziną – mówi kl. Jan Wojtczak z roku V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.