Zanim zasiądą przed telewizorami, by śledzić Igrzyska Zimowe w Pjongczangu, ministranci wzięli udział w swoich igrzyskach - o tytuł mistrza sportu i wiedzy.
Na Igrzyska u Aniołów, które w ostatni weekend stycznia odbyły się w Ośrodku Wypoczynkowo-Rekolekcyjnym Caritas pw. Aniołów Stróżów w Kołobrzegu, przybyło 24 ministrantów z klas 2-7 z Bornego Sulinowa, Toporzyka i Łącka.
Chłopcy rywalizowali ze sobą nie tylko podczas rozgrywek w piłkę nożną w hali sportowej MOSiR, ale też intelektualnie. Pierwszego wieczora w ruch poszły kartki i długopisy, gdy nieśmiertelna (i jak się okazało dobrze znana dzieciakom) gra w "państwa-miasta" wzbudziła emocje i pomogła przełamać pierwsze lody. Ministranci wykazali się wiedzą nie tylko o geografii, ale też o klubach piłkarskich i Kościele.
Poza tym szlifowali umiejętności, które przydadzą im się przy ołtarzu, oraz zwiedzali kołobrzeskie zabytki. W niedzielę ruszyli na plażę - nie tylko po to, by nawdychać się jodu, ale też żeby publicznie odmówić Koronkę do Miłosierdzia Bożego. - Wiadomo, że łatwiej to zrobić we wspólnocie, w kościele, ale chodzi o to, by chłopcy uczyli się wyznawać wiarę publicznie i zrozumieli, że bycie chrześcijaninem jest powodem do dumy, a nie wstydu czy strachu - powiedział prowadzący Igrzyska u Aniołów ks. Marcin Wolanin, diecezjalny duszpasterz sportowców. - Takie okazje mogą ich nauczyć, jak przełamywać się potem w swoim środowisku i przekazywać dalej to, co przeżywają przy ołtarzu czy podczas zbiórek ministranckich.
Łukasz Banaś ze Sławna, katecheta pracujący w Słupsku, ceni sport za to, że pomaga wyrabiać charakter i dyscyplinuje. - Dzieci, które zazwyczaj spędzają czas po lekcjach głównie w domu, przy komputerze, mają braki w rozwoju fizycznym. Treningi czy zabawy na świeżym powietrzu integrują je i stwarzają szansę do nawiązywania realnych, a nie wirtualnych więzi - stwierdził.
W Jarku Suwalskim z Gawrońca (parafia Toporzyk) boisko uaktywnia umiejętność dostosowania się do sytuacji: 7-klasista lubi grać w ataku, ale jeśli w jego drużynie są szybsi od niego, bez żalu wycofuje się pod własną bramkę na pozycję obrońcy. Choć lubi wygrywać (ma sukcesy w bieganiu), to przedkłada dobro drużyny nad własne. Ma to wpływ także na inne dziedziny jego życia. - Kiedy dużo gra się w piłkę i chętnie podaje się ją kolegom, to potem, w szkole, łatwiej podejść do kogoś i zaproponować pomoc w odrobieniu lekcji - powiedział, dodając, że zdarza mu się pomagać rówieśnikom w matematyce.