Jak tworzyć wspólnotę z luźnej grupy osób? Jak nie kształtować ich pod linijkę? - uczyli się w Koszalinie animatorzy oazy.
Już sama umiejętność oceny kolegów i koleżanek stanowi o sile lub słabości wspólnoty, bowiem ich talenty można przeoczyć lub wykorzystać. Dynamiki tworzenia wspólnoty, motywacji jej członków i przygotowania dobrej opinii uczyło się podczas weekendowej Szkoły Animatora , która trwała 10 i 11 lutego w koszalińskim CEF, 30 oazowiczów z całej diecezji.
- Osoby, które są zaproszone do tego, by zająć się drugim człowiekiem jako animatorzy, najpierw muszą zmierzyć się z własnymi problemami - wyjaśnia ks. Dawid Hamrol, diecezjalny moderator Ruchu Światło-Życie. Kapłan zaznacza, że strach przed wzięciem odpowiedzialności za innych jest jedną ze słabości młodego pokolenia. I chociaż tematem spotkania były aspekty psychologii oraz metody pedagogiczne pracy w grupie, to żadne techniki, jak podkreśla ks. Hamrol, nie zastąpią osobistej dojrzałości i autentyzmu animatora w przeżywaniu własnej wiary.
Młodzi uczyli się, że w ocenie rówieśników ważne jest dostrzeżenie tego, co służy rozwojowi ich wiary lub talentów. - Jeśli widać, że ktoś ma talent muzyczny, warto zawrzeć to w opinii o tej osobie i potem uczynić następny krok: zaproponować mu włączenie się w śpiew czy grę na instrumencie - wyjaśnia moderator. Co więcej, ta opinia, wydawana zazwyczaj po 15-dniowych rekolekcjach letnich, nie pozostaje tylko w środowisku oazy, ale trafia również do parafii, co może mieć pozytywny wpływ na duszpasterstwo parafialne.
Rozumie to Małgorzata Kasprowicz, która jest animatorką z kilkuletnim doświadczeniem. Formacja, którą otrzymała w oazie, nauczyła ją praktycznej miłości do kolegów i koleżanek. - I tego, by ich nie tyle zmieniać, co akceptować. Uczę się, że nie chodzi o to, by wszyscy byli tacy sami, pod linijkę, ale by każdy odnalazł swoją drogę do Boga, bo przecież On nas stworzył różnymi.
Za to Ola Kowalczyk ze Szczecinka dopiero kilka tygodni temu przyjęła funkcję animatora grupy. Zrobiła to z niemałym strachem, tym bardziej że nie jest typem gawędziarza, który zawsze ma dużo do powiedzenia. - To, czego chciałabym się nauczyć jako animator, to pewność siebie - powiedziała. - Mimo wszystko trudno jest dzielić się własnymi doświadczeniami z innymi, więc wiem, że potrzebuję nauczyć się większej otwartości.
Młodzi rozumieją, że wydawanie opinii o innych wymaga od nich dojrzałości i odpowiedzialności Katarzyna Matejek /Foto Gość Hubert Kozłowski, który od września jest animatorem osób przygotowujących się do bierzmowanie w pilskiej parafii pw. NMP Wspomożenia Wiernych, zauważył, że nowa funkcja, choć tak odpowiedzialna, daje mu wiele satysfakcji. - Staram się "poczuć" tych ludzi, żeby najpierw być z nimi w tym, co przeżywają. I dzięki temu wiedzieć, jak mogę im pomóc - stwierdził.
Kolejne szkolenia animatorów będą dotyczyć ujęcia biblijnego i komunikacji międzyludzkiej.
Obecnie oaza młodzieżowa w diecezji skupia ok. 80 animatorów i obejmuje ponad 400 uczestników.