Wejść do sadzawki
O. Janusz Jędryszek OFM Conv pustelnik z Góry Polanowskiej – Wielki Post związany jest z bezpośrednim przygotowaniem katechumenów do chrztu, który udzielany był w czasie Wigilii Paschalnej. Z czasem jednak Kościół dostrzegł, że ci, którzy przyjęli chrzest, poganieli. Nawrócenie nie jest jednorazowym aktem. Przez całe życie odnawia się w nas „stary człowiek”. Wielki Post to taki skrócony katechumenat pozwalający wejść do sadzawki chrzcielnej, odkryć na nowo łaskę chrztu świętego, zanurzyć się w Chrystusie. Ale jak się zanurzyć w oczyszczającej wodzie, jeśli nie zdemaskujemy tego, co chcemy obmyć? Czy to łatwe? Złodziej wie, że jest złodziejem, prostytutka wie, że grzeszy. A my? Ewangelia mówi o człowieku rzeczy, których nie chcemy słuchać: że jesteśmy grzeszni, czyli źli, a o Bogu – skandaliczne: że odpowiada na to… miłością. Do demaskowania „starego człowieka” Kościół ma narzędzia. Pierwsze to słowo Boże, które jest światłem. Im go więcej, tym więcej brudu dostrzegamy. W świetle Dekalogu jestem w porządku: nikogo nie zabiłem, nie cudzołożę. Ale w świetle Kazania na Górze okazuje się, że jeśli nie przebaczam, to zabijam w sercu, jeśli patrzę pożądliwie, to już zdradzam.
Najważniejszym słowem Boga jest krzyż, który pyta: czy ty tak kochasz Boga i bliźniego, jak Jezus? Drugim narzędziem jest post. Umartwienia nie służą pokazaniu własnego hartu ducha. Post to szturchanie „starego człowieka” ugłaskanego przez jedzonko, sen, wygody. Wystarczy go nieco tego pozbawić, a już wychodzi cała prawda o człowieku: irytacja, złość, niecierpliwość. Trzecie narzędzie to jałmużna. Ona nie służy naszemu zadowoleniu i budowaniu pychy, że tak łatwo oddaję to, czego mi zbywa, ale odkrywa naszą idolatrię pieniądza. Czy potrafię oddać potrzebującemu to, co odłożyłem na nowe buty czy wymarzone wakacje? Czy zaufam Bogu, że On zatroszczy się o mnie, czy pokładam ufność w pieniądzach? Wielki Post to czas zrzucania masek, rozbijania pobielonej powały grobu, demaskowania, by z chrzcielnej sadzawki wyjść do nowego życia. Wstaję bardzo wcześnie Dariusz Szutowicz z Koszalina, mąż, ojciec pięciorga dorosłych dzieci, członek Drogi Neokatechumenalnej – Rada św. Pawła: „przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” skłania mnie do tego, by przeżywać Wielki Post w bliskości z tymi, którzy w swoim życiu zdołali głęboko pojąć, czym jest dzieło Jezusa, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie. Dlatego codziennie rozważam słowo Boże, czytam ojców Kościoła. Już nie koncentruję się, jak dawniej, na moich wyrzeczeniach, które zresztą różnie udawało mi się wykonać, ale na objawianiu się samego Boga. Przez lata zaszła we mnie metamorfoza, odczytałem wielkie miłosierdzie Boga w wydarzeniach zbawczych. Zrozumiałem, że mam adorować zwycięstwo Jezusa na krzyżu, a nie samo cierpienie. Nastąpiło we mnie przesunięcie w kierunku przeżywania tego czasu w taki sposób, by napełniać się radością. To sprawia, że potem, w czasie Wigilii Paschalnej, zupełnie inaczej brzmią w moich uszach słowa wyśpiewywanego Exsultetu „O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”. Wyraźniej dostrzegam, czym rzeczywiście Jezus poprzez swoją ofiarę nas obdarował. I to, że z krzyża dochodzi nie tylko głos Jego cierpienia, ale przede wszystkim Jego miłosierdzie i przebaczenie, kiedy On, zmasakrowany, zniszczony, niepodobny do ludzi, wypowiada słowa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Zrozumiałem, jak bardzo wyraziście ukazuje się w tym momencie miłość Boga do człowieka, do mnie. Żeby to coraz lepiej rozumieć, w Wielkim Poście wstaję bardzo wcześnie. Skłoniły mnie do tego słowa psalmu: „Budzą się moje oczy jeszcze przed świtem, aby rozważać Twoje słowo, Panie”. Pewnego dnia uwierzyłem tym słowom, choć najpierw musiałem się dać złamać, pokonać własny opór. Teraz znajduję w sobie siłę, by zrezygnować ze snu. Dzięki łasce Bożej udaje mi się pójść na jutrznię, którą mamy w kościele w Wielkim Poście co rano o 5.45. Przez tę poranną modlitwę otrzymuję od Boga wiele łask, lepiej rozumiem wydarzenia mojego życia. To jest to, co mogę dać Panu. Bo dostałem od Niego bardzo dużo.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się