W porannej rozmowie w lokalnym koszalińskim radio prowadzący zapytał mnie o zbieżność Walentynek z Popielcem. Myślę, że jest ona opatrznościowa.
Nie chciałbym jakoś szczególnie zgłębiać tematu sensowności obchodzenia Walentynek. Jeśli ktoś, nie ulegając komercyjnej machinie, chce zrobić coś miłego dla osoby, na której mu zależy... niech robi.
Czy sypanie głów popiołem sprawia, że sypią się walentynkowe plany? Trochę tak i trochę nie. W dniu, kiedy obowiązuje post ścisły, raczej trudno wyobrazić sobie romantyczną kolację we dwoje. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby zaplanować ją później.
Jest jednak coś bardziej istotnego. Nie da się ukryć, że popiół ze środy popielcowej jest szary, czyli... grey. I to właśnie on, a nie osławiony, walentynkowy, kinowy h(k)it, oprócz swojego zasadniczego, popielcowego znaczenia, mówi sporo o miłości.
Ta bowiem jest, po pierwsze - spalaniem się dla drugiego, po drugie - w zwykłej, szarej codzienności, a nie tylko od święta.