Po prostu przychodzą i zaczynają grać. W pomieszczeniu robi się zupełnie inna atmosfera. Pani Gosia po czterech miesiącach chemii pięknie się uśmiecha.
Jest wychudzona i straciła wszystkie włosy. Jednak na dźwięk „Ave Maria” Cacciniego wychodzi z pokoju i siada na kanapie w holu. – Człowiek jakiś inny się robi. Wiadomo, myśli się, co będzie dalej, ale ta muzyka daje trochę spokoju. Bardzo mi się podoba. Za krótko to trwa. Mogliby częściej przychodzić – stwierdza pani Gosia. Studenci z Instytutu Muzyki przy Akademii Pomorskiej, działający przy Duszpasterstwie Akademickim, zaangażowali się w wolontariat. Dają to, co mają – talent muzyczny. Odwiedzają słupskie hospicjum i... koncertują. To jednak koncerty nieco inne. – Nie mamy konferansjera, który by nas zapowiadał, braw nam nikt nie bije – mówi Wojtek Złoch, który grywa tu na pianinie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.