Na PRL-owskim, przaśnym firmamencie małego miasteczka był jak wyjątkowo jasna gwiazda. Zachwycał pasją, ekscytował wiedzą. Zapraszała go do siebie amerykańska NASA, korespondowali naukowcy. A on otwierał głowy najmłodszych mieszkańców Szczecinka i uczył zachwytu wszechświatem.
Od kilku lat siedzi wytrwale przy swojej maszynie do szycia, z teleskopem pod ręką. Zdaje się zupełnie nie zwracać uwagi na przechodzących deptakiem. Patrzy w górę, spiżową dłonią wskazuje na niebo. Jak przez większą część swojego życia. – Kto to? – na podchwytliwe pytanie młodsi wzruszają ramionami, czasem odgrzebując z pamięci nazwisko. Za to starsi doskonale znają pana Adama. To szczecinecka legenda.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.