Największą trudność sprawia im decyzja, by odbudować małżeńską więź. Ci, którzy przyjechali na Spotkania Małżeńskie, efekty widzą już po kilku godzinach.
Są oczywiście i tacy, którzy uczestniczą w weekendowym spotkaniu dla małżeństw z bólem, a nawet gorącymi łzami. Jednak najważniejszy sukces mają za sobą - decyzję o przyjeździe, a tym samym o pragnieniu odbudowania związku.
Wiosenna sesja Spotkań Małżeńskich odbywa się w weekend 6-8 kwietnia w koszalińskim CEF. Bierze w niej udział 13 par małżeńskich, w tym dwie prowadzące.
4 małżeństwa wycofały się z udziału w ostatniej chwili, także z tak dramatycznych powodów jak rezygnacja z walki o uratowanie małżeństwa i powrót do myśli o rozwodzie.
Uczestnicy pochodzą głównie spoza Koszalina, a nawet spoza naszej diecezji, bowiem, jak informują organizatorzy, Małgorzata i Piotr Telegowie, tego typu problemy wymagają dyskrecji i dużego poczucia anonimowości, co łatwiej osiągnąć na rekolekcjach poza rodzinną miejscowością.
Z sąsiedniej diecezji przyjechali do CEF właśnie Natalia i Robert. Do tej pory ich kontakt z Kościołem ograniczał się do niedzielnych Mszy św. Po 7 latach małżeńskiego życia zorientowali się, że coraz mniej ich ze sobą łączy, postanowili więc skorzystać ze Spotkań Małżeńskich, które choć nie są typowymi rekolekcjami, a raczej pracą własną małżonków pod okiem animatorów, to jednak wprowadzają uczestników na płaszczyznę wiary, modlitwy, sakramentów.
- Przed przyjazdem tutaj myśleliśmy, że nasze problemy są nie do rozwiązania, ponieważ nie potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. Tutaj okazało się, że takie same mają również inni. I że wystarczy zaledwie kilka wskazówek, żeby zwyczajnie zacząć rozmawiać w małżeństwie - mówi p. Natalia, przyznając, że w ostatnim czasie zwątpiła w umiejętność rozmowy z mężem.
P. Robert dodaje, że uprzedzeń czy wręcz strachu pozbywają się tu nie tylko dzięki naukom, ale głównie świadectwu życia innych małżeństw. - Dotychczas nie rozmawialiśmy o takich problemach z nikim. Tutaj słyszymy, jak przeżywają je inni, nawet sami animatorzy. To bardzo pomaga. Nie jesteśmy doskonali, ale też inni takimi nie są, a jednak udaje się im rozwijać relację małżeńską - powiedział z nadzieją p. Robert.
Paulina i Marcin z Koszalina, kilkuletni animatorzy ruchu Spotkań Małżeńskich, dzielą się z uczestnikami spotkania darem dialogu małżeńskiego, który kiedyś na podobnej sesji odkryli i żyją tym do dziś. - Taki weekend jest dla małżeństw punktem wyjścia do wspólnej pracy, często punktem zwrotnym, który pomaga spojrzeć na nowo na siebie nawzajem - powiedziała p. Paulina.
- Nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, małżonkowie tutaj pracują ze sobą, poświęcając sobie nawzajem uwagę - wyjaśnia p. Marcin. - Po takim weekendzie słyszymy świadectwa, że dla wielu z nich to był czas, gdy po raz pierwszy od lat wykorzystali okazję do szczerej, głębokiej rozmowy. To ich nie tylko odbudowuje, ale i pogłębia małżeńskie szczęście. A potem przekłada się na szczęście w całej rodzinie.
Organizatorzy podkreślają uniwersalny przekaz nauk, których głównym celem jest rozwój więzi małżeńskiej. - Ten program jest dostosowany do każdego: skorzystają z niego i pary będące na etapie rozwodu, i takie, które nie mają z Kościołem wiele wspólnego, i takie które mają za sobą lata formacji w ruchach kościelnych - wyjaśnia M. Telega. - Każdy znajdzie dla siebie odpowiednie treści, które pomogą mu pójść dalej.
Następna sesja Spotkań Małżeńskich w Koszalinie odbędzie się jesienią.