Spacerkiem do... wczesnego średniowiecza

Wiosną warto wybrać się na wyprawę nie tylko w terenie, ale także w czasie. Przy okazji poznając historię Pomorza.

Od kilku lat szczecińska Fundacja Ścieżkami Pomorza zachęca do zgłębiania przeszłości pomorskiej ziemi poprzez spotkania, wykłady, a także wypady w teren, dzięki którym lepiej można poznać to, o czym czyta się w książkach.

- Fundacja to grupka pasjonatów. Zależy nam na promowaniu historii Pomorza i pomaganiu w utożsamianiu się z tą ziemią. Zajmujemy się przeszłością od prehistorii aż do współczesności. Jeździmy, zwiedzamy, zapraszamy na spacery i na odczyty. Współpracujemy z Uniwersytetem Szczecińskim, z Polską Akademia Nauk, z Książnicą Pomorską, z bibliotekami. Namawiamy fachowców z górnej półki, żeby nam tę historię pokazywali - wyjaśnia Damian Chmiel z Fundacji Ścieżkami Pomorza.  

Tym razem spacerowa ścieżka prowadziła do… wczesnego średniowiecza w dorzeczu Regi.

Uczestnicy wyprawy odwiedzili grodziska w pobliżu wsi Lipce, Słonowicach i Tarnowie, obejrzeli zespół grodzisk na wyspie na jeziorze Nętno, zajrzeli na wyspę świętych koni na jeziorze Zarańsko i zakończyli wędrówkę w Łobzie. O odwiedzionych miejscach opowiadał specjalista od wczesnego średniowiecza krajów nadbałtyckich i Pomorza, dr hab. Andrzej Janowski, który od trzech lat prowadzi badania weryfikacyjne grodzisk wczesnośredniowiecznych w dorzeczu Regi.

Teren ten obfituje w ciekawe obiekty, choć większość może być dla laika niemal nierozpoznawalna.

- Wczesne średniowiecze jest na Pomorzu zagadkowe, jest mnóstwo śladów, grodzisk, tylko trzeba wiedzieć, gdzie patrzeć. Będziemy stać obok grodziska i nie mieć o tym zupełnie pojęcia. A kiedy wejdzie się trochę głębiej w krzaki, nagle dech zapiera, na widok wielkich wałów otaczających grodzisko - przyznaje Damian Chmiel.

Dla uczestników spaceru to nie tylko okazja do zajrzenia w ciekawe miejsce, ale też okazja do dowiedzenia się czegoś więcej o pracy archeologów, metodach i wynikach badań, a także uzyskania odpowiedzi na wiele pytań.  

- Interesuję się trochę archeologią, miałem też okazję brać udział w wykopaliskach ratunkowych na Wolinie i wtedy łapałem bakcyla wczesnośredniowiecznego. Marzą mi się takie wakacyjne wykopaliska z dzieciakami w ramach jakiegoś wolontariatu archeologicznego. Myślę, że byłaby to świetna zabawa dla całej rodziny, a przy okazji bardzo dużo wiedzy udałoby się w łatwy sposób przemycić - mówi Wojciech Gołębiowski ze Szczecina, który uczestniczył w wyprawie razem z córka Teresą. Nastolatka przyznaje, że to dobry pomysł na spędzenie czasu razem i dowiedzenie się czegoś ważnego.

- Taki spacer ze specjalistą to ciekawe doświadczenie, bo można się dowiedzieć, na co się patrzy, zrozumieć znaczenie każdego elementu - dodaje.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..