14 tysięcy żonkili i setki najmłodszych wolontariuszy od nadmorskich miejscowości po Krzyż Wielkopolski. Ulice diecezji zabarwiły się na żółto, zachęcając do pomocy darłowskiemu hospicjum.
Kwestorzy to wolontariusze z 45 Szkolnych Kół Caritas rozsianych po całej diecezji. Choć niektórzy z nich to kilkulatki, doskonale wiedzą, po co tej niedzieli stoją pod kościołem. - Zbieramy dla hospicjum. To bardzo ważne miejsce. Tam otrzymują pomoc ludzie bardzo chorzy - mówią najmłodsi sławoborscy wolontariusze.
- Dzieci raczej nie mają doświadczenia ani ciężkiej choroby kogoś bliskiego, ani jego odchodzenia. Ale znają słowo „hospicjum”, wiedzą, że to miejsce, w którym oprócz pomocy otrzymuje się też nadzieję i miłość - wyjaśnia Ewa Horanin, katechetka sławoborskiej podstawówki i opiekun tutejszego SKC, oraz Teresa Opieka, wolontariuszka dorosłego zespołu charytatywnego parafii, wspierająca akcję.
Choć Sławoborze to niewielka miejscowość, zamawiane przez nich pół tysiąca żonkili szybko znajduje nabywców, którzy odwdzięczają się wrzucanymi do puszek datkami. Do południa znikają też kwiaty, z którymi poszli do swoich sąsiadów członkowie SKC ze Sławna.
- Dzieci bardzo się angażują w to kwestowanie. Zdają sobie sprawę, że to pomaganie dla życia, nie dla śmierci. Dzięki nim udaje się też dotrzeć z przekazem, czym tak naprawdę jest hospicjum także do dorosłych, do ich rodziców, do tych, którzy wrzucają swoje datki do puszek - uważa Anna Król, opiekun SKC ze sławieńskiej SP 1.
Dyrektor Domu Hospicyjno-Opiekuńczego Caritas w Darłowie, na rzecz którego kwestowali mali wolontariusze, nie ma wątpliwości, że to piękne świadectwo dojrzałości najmłodszych diecezjan.
- To przekaz, że młody człowiek także może zrobić coś ważnego swoją radością życia, empatią, prostotą działania. Może fizycznie nie są jeszcze w stanie pomagać podopiecznym naszego hospicjum, bo są za młodzi, ale chcą choćby w taki sposób dzielić się swoją miłością i dobrocią - podkreśla ks. Krzysztof Sendecki i dodaje, że to także lekcja nie tylko dla najmłodszych:
- Przypominamy, że w życiu nie wszystko jest łatwe, nie zawsze układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, że mogą przyjść doświadczenia trudne i bolesne. I że bardzo wtedy potrzeba wsparcia wspólnoty - mówi duszpasterz.