W huku silników, dymie spalin i… z Panem Bogiem. Kilkuset motocyklistów w Suliszewie rozpoczęło sezon od modlitwy i prośby o bezpieczne kilometry.
W niewielkim Suliszewie do widoku motorów pod kościołem wszyscy są przyzwyczajeni. Ale takiej liczby maszyn nikt tu jeszcze nie widział. Skromne 150 znaczków przygotowanych przez organizatorów rozeszło się błyskawicznie.
- Nie wiedziałem, że Suliszewo jest takie długie! - śmieje się Eugeniusz Nowacki, prezes Bractwa Miłośników Motocykli „Pancerny” po próbie dotarcia do końca długiej kolumny maszyn zaparkowanych wzdłuż drogi.
Ścigacze, choppery, cruisery, klasyczne, crossowe, a nawet zabytkowy Sokół - wokół kościoła i na przykościelnym placu trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania.
- Zaczęliśmy organizować takie rozpoczęcie sezonu 5 lat temu. I z każdym rokiem przyjeżdża więcej, nie tylko z okolicy, ale nawet z dalszych zakątków kraju. Niektórzy jechali kilkaset kilometrów, żeby być z nami - mówi pan Eugeniusz.
Dla niego to naturalne, że sezon zaczyna się nie tylko od wizyty u mechanika, ale także od przeglądu duchowego.
- Jeżdżąc motorami wyznaczamy sobie jakieś cele. Duchowo też każdy z nas powinien mieć jasno określony cel. I dlatego tu jesteśmy - tłumaczy.
Błogosławieństwo pojazdów na rozpoczęcie sezonu w Suliszewie. Karolina Pawłowska /Foto Gość Bractwo „Pancerni” to także organizatorzy diecezjalnej pielgrzymki do Skrzatusza, którą zaplanowano na 2 czerwca.
- Będzie nam towarzyszyć bp Krzysztof Włodarczyk. W tym roku - jak nam obiecał - przyjedzie na motorze - zaprasza pan Eugeniusz.
Zarówno do Skrzatusza, jak i do Suliszewa motocykliści przyjeżdżają po Boże błogosławieństwo, ale jak podkreśla wielu z nich z łaską trzeba współpracować.
- Z Panem Bogiem i na motorze, i w samochodzie, i na piechotę. Dobrze każde wyruszenie w drogę zacząć… znakiem krzyża. Ale nie możemy liczyć tylko na Pana Boga i od Niego wymagać. Musimy Mu też… pomagać. Nie wystarczy przyjść na Mszę, a potem grzać ile wlezie. Współpraca z Duchem Świetnym polega na tym, żeby dbać o bezpieczeństwo - kiwa głową Krzysztof Pietrzak z Piły.
Członkiem bractwa, które organizuje duchowe rozpoczęcie sezonu jest także suliszewski proboszcz.
- Motocykliści chcą rozpocząć sezon w imię Boże. Od Mszy św., od spowiedzi, od Eucharystii, od modlitwy, od błogosławieństwa. Rozjeżdżają się umocnieni sakramentami i to jest piękne - mówi ks. Dariusz Kwaśny, szczęśliwy posiadacz motocykla BMW GS 1200 Adventure, który bywa też narzędziem duszpasterskim. Bo na dwóch kółkach też można ewangelizować, zwłaszcza tych, którzy nawet na motorze do kościoła nie trafią.
- Pan Jezus powiedział „idźcie i głoście”. My motocykliści czytamy to też jako: „jedźcie i głoście”. Jesteśmy zawsze gotowi do rozmowy o Panu Bogu, ale przede wszystkim dajemy świadectwo swojej wiary - przyznaje z uśmiechem.
Potwierdzają to inni księża-motocykliści z diecezji, którzy przyjechali rozpocząć sezon w Suliszewie. Część nich z nich należy do klubu „God's Guards”, zrzeszającego kapłanów.
Koncelebrując Mszę św., prosili Pana Boga o błogosławieństwo dla wszystkich użytkowników dróg i bezpieczną jazdę. A dla tych, którzy ulegli wypadkom o łaskę dostrzeżenia Bożego planu także w trudnym doświadczeniu.
Dziękuję Panu Bogu za to, że mogę dzisiaj tutaj z wami być, chociaż trochę wam zazdroszczę - mówił motocyklistom ks. Jarosław Aleksandrowicz, który po wypadku na motorze przed dwoma laty ma niewładną lewą rękę.
- Chcę wam powiedzieć, byście rozkręcali swoje pasje i na motorach realizowali swoje powołanie. A tego nie da się realizować bez Jezusa. On nie odpowiada pytanie „dlaczego”, ale na pytanie „jak”. Jak żyć, jak jeździć, jak się spotykać. A także jak znaleźć się w sytuacji, gdy leżysz bez ruchu na ziemi i myślisz: „wszystko się skończyło”. Nie skończyło się. Dając nawet taki trudny znak Pan wymaga od nas jeszcze większej miłości - przekonywał duszpasterz.
Po Mszy św. i błogosławieństwie maszyn motocykliści ruszyli imponującą kawalkadą w kierunku Złocieńca. Niesamowity huk silników robił wrażenie nie tylko na mieszkańcach Suliszewa, którzy z zainteresowaniem oglądali kilkunastominutowy start motorów spod kościoła, ale także na przepuszczających paradę kierowcach samochodów.