Ja też idę!

Na trasie ze Skrzatusza do Częstochowy będzie można nie tylko biskupa spotkać. Będzie można przejść z nim całą drogę, a nawet wrzucić coś do biskupiego plecaka.

Ks. Wojciech Parfianowicz: Czy możemy potwierdzić z całą pewnością, że Ksiądz Biskup wybiera się na 36. Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę ze Skrzatusza?

Bp Krzysztof Włodarczyk: Tak. W moim sercu pojawiło się pragnienie, żeby zostać pielgrzymem.

Czy ma Ksiądz Biskup doświadczenie jako pielgrzym?

Byłem kilka razy na pielgrzymce pieszej z Połczyna-Zdroju do Skrzatusza. Jednak do Częstochowy będę szedł pierwszy raz.

Dwa tygodnie pieszo. Łatwo nie będzie.

Także dlatego postanowiłem się wybrać. Chcę doświadczyć tego trudu fizycznego, zmagania się z samym sobą. Ale nie tylko.

No właśnie. Pielgrzymka to przecież nie rajd pieszy.

Oczywiście celem pielgrzymki jest też i to, żeby się natrudzić. To też jest ważne, ponieważ pielgrzymka ma charakter pokutny, jest formą ascezy. Muszę dać z siebie coś, co będzie mnie kosztowało. Trzeba będzie się przemóc, umartwić. Jest więc tu także wymiar walki. Natomiast cel pielgrzymki jest zawsze wznioślejszy niż to, co kosztuje fizycznie. Pielgrzymka jest podążaniem ku Panu Bogu. Daje możliwość doświadczenia Go poza zwykłą codziennością i utartymi schematami. Stawia nas w innej rzeczywistości i pomaga otworzyć się na Boga inaczej. Ważna jest też intencja.

Ma Ksiądz Biskup jakieś szczególne intencje?

Tak. Mam swoje osobiste intencje, o których nie chcę mówić. Mogę się jednak podzielić, że będę prosił także o to, żeby jak najlepiej wypełnić misję, do której zostałem powołany. Przez trud pielgrzymi chcę jeszcze bardziej zawierzyć się Panu Bogu, żeby być do Jego dyspozycji i budować postawę ufności wobec Niego. Nie mogę jednak myśleć tylko o sobie. Są też intencje diecezjalne, w których będę wędrował. Są wreszcie osoby, które potrzebują nawrócenia serca. Spotykam się z ludźmi uzależnionymi od alkoholu, czy od innych używek. Obiecuję, że będę niósł ich w sercu. Wiem, że tego potrzebują. Będę też zbierał intencje od osób, które usłyszą, że mam zamiar pielgrzymować i zechcą, abym te intencje poniósł.

Czyli można coś dorzucić do biskupiego plecaka?

Tak. Można.

Biskup na pielgrzymce, jako uczestnik, to dość rzadki widok. Będzie niewygodnie z mitrą i pastorałem.

(śmiech) Już powoli przygotowuję się do pielgrzymki także od strony technicznej. Wiem, że trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Konsultuję się z fachowcami, którzy mają już wiele kilometrów w nogach. Idę jako biskup, czyli osoba duchowna, więc będę miał tego oznaki, także przez strój. Ale to nie przeszkadza, żeby mieć odpowiednie buty.

Czyli jednak mitry i pastorału nie będzie. Na pewno fachowcy odradzą. Ale dobre trampki... Ksiądz Biskup podkreśla, że idzie jako osoba duchowna. To szczególna rola na pielgrzymce. Będzie można do biskupa normalnie podejść, poprosić o rozmowę, o spowiedź?

Oczywiście. Po to też idę. Idę dla siebie jako pielgrzym, żeby bardziej otworzyć się na Boga, ale też jestem dla innych, żeby im posługiwać.

Obecność biskupa tak blisko, dosłownie obok, razem w drodze, dla wielu będzie pewnie nowością, a także okazją ku temu, żeby doświadczyć Kościoła, także tego instytucjonalnego, nieco inaczej.

Wspólne pielgrzymowanie to w pewnym sensie bycie na widelcu. Nie można czegoś powiedzieć i po prostu zniknąć. Jest się z ludźmi cały czas, podobnie jak na rekolekcjach oazowych. Będziemy doświadczać tej samej drogi, tych samych warunków. Będziemy musieli nawzajem siebie znosić. To dobrze. Trzeba umieć budować relacje nie tylko oficjalne, ale też zwyczajne.

Prawdopodobnie na postojach Ksiądz Biskup nie odpocznie. A nie boi się Ksiądz Biskup doświadczenia własnej słabości? Pielgrzymka potrafi dać w kość, a nawet utrzeć nosa. Raczej nie będzie miała litości nawet dla biskupa.

Pojawiają się takie ludzkie obawy, ale nie stawiam ich na pierwszym miejscu. Staram się myśleć pozytywnie, że dam radę. Nie jestem jednak supermanem, który ze wszystkim sobie poradzi. Być może będę potrzebował wsparcia wspólnoty.

Nie obawia się Ksiądz Biskup swojej niemocy wystawionej na widok publiczny?

Pielgrzymka jest lekcją pokory i solidaryzowania się z bliźnimi. Być może będę miał pęcherze czy inne dolegliwości, ale pozostali członkowie grupy też będą je mieli. Jest wtedy szansa, żeby bardziej odezwał się wymiar empatii, co pozwala nie być tylko obserwatorem. Poza tym, potrzeba pomocy, konieczność przyjęcia gestu życzliwości, jest okazją, żeby otworzyć się na drugiego człowieka. Być może ktoś, kto pomoże mi nieść plecak, bo ja nie będę już w stanie, będzie nowo poznaną osobą. Grupa pielgrzymkowa jest trochę jak peleton w wyścigu kolarskim - ciągnie, daje siłę, że idzie się dalej.

Zapraszam wszystkich, żeby przełamać ten niepokój, że nie da się rady. Zapraszam do odważnego kroku. Będę modlił się za tych, którzy wciąż mają opory i myślą, że to nie dla nich. Ja idę pierwszy raz na tak długą pielgrzymkę, dlatego zapraszam, żebyśmy stworzyli wspólnotę debiutantów, którzy podejmą to duchowe ryzyko. Może to wędrowanie okaże się dla kogoś przełomowe i wyzwoli jakieś ważne zmiany. Dajmy szansę Bogu, żeby zadziałał w naszym życiu.


36. Pielgrzymka Koszalińsko-Kołobrzeska na Jasną Górę wyruszy 1 sierpnia ze Skrzatusza. Do celu dojdzie 13 sierpnia. Więcej o tegorocznej wędrówce TUTAJ

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..